Laptop mi umarł już absolutnie i moje możliwości zostały wyczerpane, a do piekarnika nie chciałem wsadzać ;) Do Bytomia oddać do serwisu za ciężkie pieniądze :/. W drodze powrotnej nagle przeraźliwy dźwięk tylnego hebla... Zgubiłem śrubę z adaptera :P. Nie pytam jak to jest możliwe
Udało się sklecić jakąś ekipkę jednak zamiast jazdy postanowiono zrobić ognisko, trochę niestety bo chciałem pokręcić. A tak to taki przejazd tempem rodzinnym ;P. Ale miejscówka na ognisko genialna.
Zjazd, krossy się cieszyły :P. Ja na XC też zresztą czułem się dziwnie
Tak to jest jak sie usiłuje planować z innymi wyjazd, traci się pół dnia :]. Popołudniu dopiero wyjazd, niechętnie bo samemu i w głowie świadomość, że znów dzień ucieknie.
Trase zrobiłem na szybko, na jakąś stówkę. Stówki nie było bo za Knurowem zawróciłem :P. To co dziś wiatr wyprawiał było niesamowite. Cały czas w jednym kierunku, napieprzał jak oszalały. 4 razy stawałem bo myślałem że mi coś w rowerze nie działa i mnie spowalnia =P. 30 na godzinę a szumiało mi jakbym miał górski zjazd ponad 70. Jezu :P. Do 25-30, powrót 35-45. Masakra :P. Na sk8 do bracików i dom.
Meridek
Dla każdego coś dobrego :p Jeszcze mojego soku jabcokowego zabrakło
Czekanie na Chemika i bryk z Jego usprawnioną kobietą na krótki teren :). Wcześniej oczekiwanie Go z Gosią i bracikami na plenerze wiosennym. I trochę wspinaczki nawet :P
Jazda po hałdach Sośnicy, dostrzegliśmy w oddali Kubę, więc został przywołany ;). Powrót przez Makoszowy.
Wolne więc już od wczoraj było pewne, że rower. Udało się tym razem wybrać z kimś =). Chętny okazał się Rychu. Po 11 wytoczona została maszineria i tak oto dwie krówki fullówki udały się w teren. Najpierw Paniówki, w tym wjazd/zjazd z hałdy, Halemba, okolice Katowic, Starganiec, Jamny, Śmiłowice. Potem już powrót przez Halembę. Długi wyjazd choć kilometrażowo wynik zaskoczył, myślałem że więcej dziś pyknie. Poczuto natomiast wiosnę w ilościach ogromnych :). I znów po Recie nie pojeździłem...
Karczer przełożony na jutro, bo śnieg już się potopił i sporo błota.
www.zbuta.pl na hałdzie
Zdobywająć niemcofski bunkier. Czy tam czerwony, przyznam że się akurat nie orientuję w naszym obszarze warownym ;)
Pomysł jazdy był, ale że liny brak to sobie tym razem darowałem :) Zresztą bez kolców to nie zabawa :P. Starganiec, wspomnienia z młodości
Popołudniem na rower, korzystając z dnia wolnego :). -5 na dworku więc warstw mniej. Pierwszy raz z plecakiem. No i muszę przyznać... Jakby był częścią moich pleców :) Przegenialny.
Trzymanie się terenu, wszystko zmrożone więc fajnie, błota mało. Tylko czasami trafiało się na pozostałości po powodzi i lód się załamywał pod rowerem iiii CHLUP. Po jeździe spotkanie i do domu odzyskać czucie w członkach ciała :P.
Cieplutkie jeziorko bez lodu (: Woda prosto z kopalni
Jako, że całe dni w pracy i nie ma kiedy jeździć, to żeby pusto nie było pochwalę się nowym nabytkiem :P. Wreszcie zrealizowano moje zamówienie i mogłem odebrać podobno najlepszy plecak rowerowy na świecie ;).
Nie sądziłem, że samo wrzucenie na plecy pustego plecaka może być tak przyjemne ;o. Jest niesamowity. Wreszcie mam brakujacą pojemność plecaka. Tak to albo za mało albo za dużo
Planowałem z rana bajka bo wolne, wyjazd dopiero po 11 bo pizgało, a wieczór poprzedzający niedzielę był dość męczący :P. Z zawrotami głowy zatem do Kato oddać telefon, bo zgarnąłem służbówkę z pracy z rozpędu :P. Szosą bo śpieszno. Powrót terenowo. Zimno i kacowo :P. Spokojnie bo sił brak, jedzenia zero :P
Dziś wolne więc miał być dzień jazdy ale pogoda pod psem więc : < Dopiero popołudniem bryk na pocztę, potem z Kubą małe kółeczko po Zabrzu. Do domu (gdzie znów znalazłem awizo i znów podjechałem na pocztę :P) przed zmrokiem.
Fajnie cieplutko. Miejmy nadzieje, że śnieg sobie daruje wizytę...
Nie udało się wyciągnąć nikogo w teren więc popołudniem sklepy i mały objazd miasta, zajrzałem też na herbę do ultrapodobnych :P. Samemu jeździć się nie chciało więc po wszystkim do domu bo czas także naglił.
Full dostał kolejnego XT-ka na przód, może ten wytrzyma więcej :P. Neoprenik na ramkę, oczywiście Meridki :P. No i wreeeszcie nowa pompka. Z manometrem i łatwo osiągalnymi wysokimi ciśnieniami, mrr. I też oczywiście Merida =P. Choć te kolory to by se mogli... ;). Ach, wszystko świetnie działa a nie ma kiedy jeździć : <