Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:395.00 km (w terenie 55.00 km; 13.92%)
Czas w ruchu:20:04
Średnia prędkość:19.68 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Suma podjazdów:340 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:28.21 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Platan

Środa, 29 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście
Platan w deszczu

Miasto

Sobota, 25 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście
Po krawat :P
Na mieście pełno dzieci bo jakiś pochód szkół chyba był, bajzel na maksa.

Masa Katowice

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(5)
Planowane wcześniejsze wyjechanie na Masę udało się połowicznie ;). Kierunek jakieś lasy między Zabrzem a Halembą. A potem gdzieś na wschód, po prostu :P. Wyszło tak, że wypadłem na Panewnickiej, w dobrze znanym miejscu :P. Czas się kurczył więc stamtąd już przez Kokociniec na centrum, omijając okolice Czarnego Stawu i inne fajne terenki. A wcześniej w lasach na Halembie.. no powiem szczerze, będę zaglądał częściej :P. Tak blisko domu a tereny nieznane ;). Krajobraz zupełnie jak na Jurze, piaski pustyni, drzewa iglaste, pusto, spokój i naprawdę nieziemsko przyjemne tereny =)

Ulicą Ligocką, Mikołowską wpadłem za autobusikiem pod wiadukt PKP, podziękowałem za podprowadzenie, przemknąłem obok innych samochodów w korku, drugim korki i trzecim korku, aż znów miło się zrobiło, jak to podczas jazdy po centrum miasta =). Jedna wielka przyjemność.

Pod Teatrem więcej ludzi niż można się spodziewać gdy nic się w związku z promocją praktycznie nie robi :P. 55 osób. Cusek i Hose zaaferowani, zabiegani. Ania spokojnie rozdająca kamizelki, otrzymująca prezenty i inne formy adoracji :P. Dynio jak zwykle spoczywając i pilnując reszty towarzystwa ;). Jeszcze oczywiście nie mogło zabraknąć Młodego i Jego podtekstów seksualnych :*. Podjechali chwilę przed 18 bracia, wysłuchaliśmy różnych ogłoszeń (no dobra, przyznam że nie zwróciłem uwagi co było mówione :P) i powooooli ruszyliśmy. Przed drugim wjazdem na Rondo dołączył wreszcie JAREK! :P którego na Masę namawiamy od..nie pamiętam :]. Niestety sporo obecności na skrzyżowaniach pokrzyżowało plany jakichś dłuższych rozmów, umówiono się tylko na bro ;).

Po drodze niby jakiś nowy sposób obstawiania skrzyżowań, ja tam różnicy w działaniu nie zauważyłem. Rzekłbym nawet, że większy bajzel niż zwykle. Ale może gdy się naumiemy... :P. W drogę powrotną tak jak planowano w pociąg. Miały być Rogacze ale bracia się śpieszyli. Jednak PKP miało dla Nich inny plan =D. Pociąg odjechał sprzed nosa, skierowano się więc po Rogaczki i obalono w pięknych okolicznościach przyrody i remontów, nad rzeczką Rawą, pod WPiA-kiem, obserwując rosnącą bibliotekę, z której sobie już nie pokorzystam... ;)

Na PKP podjechał niestety SPOT, znów więc rysowanie obręczy i szprych tymi szajskimi wieszakami. W przedziale z sakwiarzem pewnym :). Jeszcze tylko Michał musiał popróbować wyglebić się w pociągu, jeżdżąc poń, gdy ten hamował :P. Niestety próba ów nie powiodła się i bez obrażeń na ciele wysiedliśmy w Zabrzu :P

Pierwsze tereny w Halembie, w tle przeprawa wodna :P popowodziowa


Laaaaski! Zupełnie jak Jura.


A miejsce na ognisko to mieli tak profesjonalne i zacne, że aż zamarłem ;) i nawet toitoi był.


Wysłuchując ogłoszeń czy czegoś, i czekając :P


Oto nasze "zabezpieczenie" :P


Le kolumna, wodzirej Mycha :P


Nasze widoczki :)


Afterowa ekypa


SPOT i jego wieszoki :/

Żubrowo

Czwartek, 23 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Żubrzyk
Jestem łatwą dziwką i gdy tylko rzucone zostanie mi w słoneczną pogodę "ROGACZ", to ma dziwkarska natura od razu odpowiada i już jestem umówiony na piwo :P. Chwycenie krówki fullówki i już kierunek Platan, chwilowe spotkanie i już podjeżdżają braciki. Kierunek sk8

Po drodze jeszcze dętka i BP bo myślałem, że dobiłem mojego flaczka. Wreszcie nabiłem i okazało się, że jest gicio. W słonq bardzo smakkkowało, mimo starej daty. Następny, z nową datą, to był już czysty rarytasik. I nawet dziwna podarowana nam guma nie zepsuła tego smaku :P. No i było dziś sporo różnych dziwnych pomysłów zdjęciowych, niektóre z nich poniżej :P

Rozłożeni. A grzało jak w latooo
a.k.a. Obrońcy Krzyża!


Układanie kupki z kulqf


Wianuszek =P


Gniazdeczko żuberkowe


Pan Żubr i jego cycata małżonka =D


Bałwanek i Żubr :P

Tour de GOP

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Wyjazdy
Zabrze -> Tarnowskie Góry -> Świerklaniec. Tam posiadówa, wcinanie żarła i telefon :). Sprawdzanie czy jesień już tam doratła, co by się na kolory nie spóźnić (:

Dalej na Katowice przez Bytom i Chorzów. Tam biblioteka (zamknięta :P), Wydział (gdzie gówno załatwiłem :P a nawet tego nie), bank. Ulica pod Wydziałem zmieniona nie do poznania, ale jeśli chcą to skończyć do poniedziałku to życzę powodzenia :P. 20 chłopa w kamizelkach, w tym 2 coś robiło ;). Jeszcze pod Dworzec zobaczyć czy jakieś prace tam w ogóle są. Hahaha, dobry żart :P

Z Kato do Mysłowic, tym razem z częściowym pominięciem DK. Tam posiedzenie u znajomej i powrót po 21 trasą turystyczną :P. Chłodno przez te lasy, ale fajnie. Ulica 73 Pułku jakoś tak zawsze kojarzy mi się z wypadkami, dziękujemy zatem diodzie CREE za doświetlenie i zapewnienie względnego poczucia bezpieczeństwa :P.

Zimno w uszy było pod koniec dnia. A w trakcie jego trwania - ciepłoooo... A w Świerklańcu na trawce to gorąco, zlało mnie potem :P. Do TG wmordewind, słabo się jechało, ledwo 28 wykręcono. Jakoś zmęczone nogi. Potem też jakoś brakowało łatwego napędzania masziny :P
W drodze powrotnej próbowałem jakoś znaleźć skrót omijając rozlewisko na Bielszowicach, tak poomijałem że wylądowałem w polu :P. Ale wreszcie jakiś skrót odnalazłem, a szosa znów pobawiła się w fulla

Jeziorko :) Generalnie brak jesieni


Kazano mi zrobić zdjęcie sobie, nie tylko Meridzie :P To robię...


Bankowa second edition


Kochłowice. Kocham widok stamtąd, niestety najlepszy fragment jest pozasłaniany budynkami i trzeba się postarać żeby popatrzeć :)


Platan

Wtorek, 21 września 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Po mieście
Dom -> Platan -> Dom

Sklep

Poniedziałek, 20 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Po mieście
Koło (piasta) wróciło z nowym bębenkiem, dziś wreszcie założyłem. Kapeć powieszony na lepsze czasy, na koło powędrowała węższa trochę Tioga. Potem do sklepu po nowe klocki bo tylne mają trochę dość, aczkolwiek zostają jako "awaryjno-zapasowe", bo generalnie hamują bdb ;)

Spokojnym tempem, z przodu środkowy blat, bez przerzutki bo XT-ek poleci do Shimano Polska z reklamacją. No i wciąż trochę skacze łańcuch.

W sklepie nie mieli Accentów spiekanych więc wziąłem Fibraxy półmetaliczne, kontynuując moją przygodę sprawdzającą przeróżne klocki hamulcowe :P. Kiedyś może w jakichś się zakocham i będą mi stale towarzyszyć :P. Do tego Brunox nowy. Potem Platan i stamtąd na sk8 montować wszystko, w towarzystwie braci i Okocimków z Biedronelli, które jak się okazało jednak nie były w promocji i zapłaciliśmy jak za zboże :P



W domu Merida pozostawiona w przejściu zainteresowała Ninę i jakoś tak mi się ten widok spodobał więc nawet uwieczniłem :P

Ania i Jej maraton :P

Niedziela, 19 września 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Wyjazdy
Z trudem ciało zostało rano zwleczone z łóżka po niewystarczającej ilości snu, który miał załatwić tą i poprzednią noc. Od wieczoru dnia poprzedniego coś chorobowo, rano też ogólne osłabienie, nie wspominając o zmęczonych łydkach i udach po Tatrach. Ale że powiedziano, że się będzie to trza wstać :P zresztą być chciałem. Pozostały po górach 7days i w drogę :P

Kierunek Dąbrowa Górnicza i rajd, Ania startowała. Plus sztuk dwie z Jej rodziny. Na miejsce przez Biski tym razem, na których zwykle niezauważone górki dziś powodowały dość znaczne spowolnienie. Zimno, w bolące gardło zwłaszcza. Dalej już standardowo DK94 i DW910. Mimo ciężkiego początku potem już jako tako szło i w DG udało się przynajmniej te 29,5 średniej wykręcić. Znalazłem zestresowaną Anię i przystąpiłem do jakże czasochłonnego mini serwisu Jej baja :P. Potem z Nią na małą rozgrzewkę, interwały, sprinty, srinty i inne tego typu bajery. Potem oddałem Ją w tłum gości w obcisłych gatkach :P. Sam rozglądałem się dłuższą chwilę po okolicy szukając miejsca do spoczęcia i zrobienia fotek. Dłuuugo krążyłem na baju czy też chodziłem prowadząc Meridkę na spacer, bo rozpieprz był totalny i nikt nie wiedział którędy Oni będą wjeżdżać. Wreszcie Google Twoim przyjacielem i ustawiłem się jakieś 200m przed metą, na zakręcie.

Tak jak zakładałem po około 30minutach wpadł pierwszy zawodnik. Ania niedługo później ;). Przed Nią widziałem tylko dwie kobiety, ale że nie było startu wspólnego to nic mi nie było wiadome. Choć gdy zobaczyłem jak niewiele osób przyjechało przed Nią to wiedziałem że będzie dopsz =P. Ale nie wiedziałem że aż tak :P. Drugie miejsce w K20 i w ogólnej klasyfikacji płci pięknej ;>. Naaajs.

Ja musiałem zadowolić się fotkami bo miałem być w tym czasie w górach ale wyjazd się skrócił :P. Zresztą i tak nie wiem na czym ja bym tam wystartował :P. Po maratonie rozdanie nagród, podium i zebraliśmy się na małe kręcenie. Które wyszło bardzo małe bo była podmęczona, ja zresztą też do pełni życia miałem (i mam :P) daleko ;). Szoska robiła zaś za fulla i została skatowana trochę po okolicznych terenach :P.
Na wyścigu spotkałem spóźnionego na start Hose, ale niestety po Jego kółeczku już Go nigdzie nie dojrzałem :P. Może i lepiej bo by z nami za długo nie pojeździł.. :P.

Do domu już transportem samochodowym.

Cel mojego wyjazdu na dziś :P


Pudło


Rogal =P


I sobie też musiałem jedną strzelić, a jak :P. A właściwie to mi strzelono.



Fotki na Picasie

Wzium

Poniedziałek, 13 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
"Pojeździsz ze mną po szosie" zabrzmiało pytanie od Panny A. Szosę musiałem trochę podreperować więc spotkanie już w Sośnicy i kierunek Gliwice, Gierałtowice, Knurowy i inne dziwne miejsca :P. Nie ja prowadziłem więc szczegołów nie znam :P. Skupiałem się na omijaniu ledwo widocznych dziur. Ciepło całkiem, mimo wieczorowej pory

Powrót z Sikornika szybkim bryczkiem i rozjazd wokół domu

Zabrzańska Masa Krytyczna ujęcie 2

Piątek, 10 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Masa Krytyczna
Spóźniony wyjazd i dojechaliśmy na styk, ludu około 90 osób. W tym znów większość z Gliwic, Bytomia, Katowic i innych miast. Ale tym razem także sporo osób z Zabrza.

Przejazd ruszył, jak zwykle z kretyńską "bramką do liczenia", za nami radiowóz policji. Jechał bardzo ładnie, uniemożliwiał samochodom wyprzedzanie kolumny. Na światłach czerwonych gnał do przodu poświecić kogutem żeby przejazd był bezpieczniejszy. Według mnie odwalił (bo jechał sam) świetną robotę. Szkoda że uciekł bo bym podjechał Mu podziękować :)

Podczas przejazdu zawróciłem z Anią w okolice Stadionu bo Darek wzywał o jakieś łatki. Na poboczu stał jeszcze Dynio trzymający zdefektowane koło niejakiego Savesa. Poradzili poradzili i pojechali, na Plac wolności bo już było po Masie.

Tam jakiś bufet a między nami jak zwykle niepewne ustalenia aftera, po chwili ruszamy, ja zahaczam jeszcze o plecak z domu. Wspólnie jedziemy pod Carrefoura i na polankę w parku Powstańców, która zamieniła się w jedno wielkie jezioro.

Na Mikulach


Szosa po cywilnemu ;]


Z Rychem


PIĘĆ Meridek pod Carrefourem - cudny widok =)


Przejazzzd