Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:530.00 km (w terenie 169.00 km; 31.89%)
Czas w ruchu:15:51
Średnia prędkość:19.75 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:2029 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:29.44 km i 1h 58m
Więcej statystyk

BB-Klimczok-Wilkowice

Czwartek, 28 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Wyjazdy
Wyjazd dwudniowy stwierdzono, że odpada, więc powzięli byli wzięli wyjazd jednodniowy. A to i tak nie do końca :P.
Najpierw spóźnienie na pociąg, bo pieprzyłem się z wkładaniem soczewek zbyyyyt długo. Nie wiem kto to ustrojstwo wymyślił :P. Ale na zjazdach pomaaaaga ;>

Trochę później ruszyli z Katowic w kierunku BB. Zimnawo, ale podjazd daje potrzebne ciepło. Przed nami lekkie zagęszczenie izolinii, które pozostała dwójka ochrzciła podjazdem/-dejściem "półtora centymetra" :P. Minęło jednak dość sprawnie, mimo odcinka butowego, później dało się już podjeżdżać, a przynajmniej próbować po kawałeczku zdobyć trochę wysokości z siodła.

Lekkie przeciśnięcie grzbietem i zjazd, gdzie niedawno zakupione Nobby Nici dają o sobie znać. A w zasadzie tył, 2.1 to chyba trochę za mało przy wersji Evolution, bo miękkie to do przesady. Snake. A na zjeździe późniejszym ponowny, i to tym razem na grubej dętce Conti. Podniesienie ciśnień pomogło, ale następnym razem na tył leci albo zwykła Performance, albo 2.25 jak z przodu :).

Dłuższy podjazd po zmianie dętki, potem Klimczok i popas przy schronisku, gdzie zapada decyzja darowania sobie trasy i zjazdu do Wilkowic, gdzie miał nastąpić popas przyogniskowy. Czyli dzień znów skrócony :P.

Zjazd kaszana, miał być inny. Nudny szeroki dukt nartostradą, Ania ciągnie ale wybieram szlak koloru niepamiętam, gdzie jest już lepiej. Mimo kamerdolców taki nawet nawet, dość żwawy. A i po ryju udało się gałęziami oberwać. Pod koniec kawałek szumu gum po asfalcie przez osiedle domków jednorodzinnych, przerażenie pobliskich kotów i już dłuższe oczekiwanie w centrum na resztę.

Wtem udali się na uphill z browarami, aż natknęli się na odpowiednią miejscówkę. Zasiedli, uraczyli się po czym zjechali, dokupili i z PKP skorzystali. Fin.

Tradycyjne pociągowe


Podejście na półtora centymetra


Dżarmin w akcji, pierwszy raz w górach


Z kategorii zaciskanych pośladów i mruczenia pod nosem "nie zejdę, wjadę" :P


Grupufa


Podobno gdzieś tu jestem :P


Return


Wszystko na Picasie

DSD, czerwono

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · Komentarze(6)
Kategoria Przejażdżki
Plan był ambitniejszy, ale czas się skurczył a samemu nie chciało mi się też jeździć na Segiet i inne Repty i bunkry. Zwiedziłem więc pierwszy raz w życiu DSD :P. Do tego liznąłem lasów w Segiecie oraz jak powiedział mi mój GPS - przypadkowo także Red Rocka :P.
Zaliczyłem też jedną soczystą glebę gdy nagle skończył mi się grunt a zamiast niego pojawił się 1,5-metrowy drop :P. Zdążyłem na szybko dźwignąć koło ale poleciałem za rower, przejechałem plerami po kamieniach aż do prędkości zero, po czym z impetem przywaliłem potylicą w Matkę Ziemię :P. A raczej bym przywalił, gdybym nie miał kasku ;).

Rower złapał trochę kolorków, ja złapałem pod koniec nieco lenia, mimo iż początkowo i w trakcie było bardzo fajnie. Chyba odezwał się brak jedzenia ;). Snickersy pomagały chwilowo :P.

Potestowano wytyczanie trasy na GPS-ie, jeszcze się muszę sporo nauczyć. No i nawigować z nim także, czasami się wracałem :). Ale wygoda jest niesamowita... No i pierwszy raz udało mi się odczytać czas przejazdu :P.

Bo ulewa i burza także były. Mój chrzest na A1 ;)


Urwicho. I posiłek ;). 50,24366N 18,51100E


Widocyk


Niesamowite, że ta ulica jest tak blisko skarpy. Patrząc po tablicach informacyjnych i starej ścieżce, które leżą już gdzieś na dole :P


Wiżyn artistik




Obiad na ognisku

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Przejażdżki
Po powrocie z tripka, przepakowanie i wyjazd na ognisko. Nie zdążyłem zjeść w domu więc wziąłem cały stuff na miejsce i ugotowałem sobie spaghetti na ognisku, góry stajl :P. Niebo w gębie jak zawsze.

Po drodze sprawdziłem czy mój Garmin nie bez kozery dostał normę IPX7 ;). Przejeżdżając nad ściekiem (a.k.a. rzeczką) Czarniawką czy jakoś tak, GPS wypiął się z mega zajebiaszczej podstawki na kierownicę, która budziła moje wątpliwości od samego początku. A nawet wcześniej, czytając wpisy na forach. Wypiął i przeleciawszy przed moją twarzą z gracją wpadł do tegóż syfu.
Chwilę mi zabrało dojście do tego co mi wypadło z tej kierownicy, bo się jeszcze do widoku nawigacji nie przyzwyczaiłem :P. Rzuciłem rower, wziąłem lampy i na szczęście nurt jej nie porwał, leżała. Jednak próba tyrpnięcia jej patykiem spowodowała oddalanie się jej wraz z nurtem ścieku. Przed oczyma pojawiła się kwota, którą dnia poprzedniego wykładałem na blat w sklepie w Chorzowie i decyzja o kolejnym zmoczeniu moich SPD-ków była dość prosta :P. Szybki skok w rzekę i wyłowienie nawigacji :P. Test wodoszczelności zakończony pozytywnie. Test odporności na kwas - także :P. Ale nogi to mnie szczypały :P.

Czechowice

Sobota, 23 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
Padł pomysł opalania się *gdzieś* :P. Mapy w dłoń i wykreślenie pierwszej trasy, wgranie na urządzonko i w drogę ;). Centrum Gliwic, Czechowice, hałda, powrót. I wreszcie wiem gdzie jest ta hałda! :D

Super komfortowo jeździ się z GPS-em przed twarzą :). Tylko czasami trzeba się bardziej przykładać do wytyczania linii na mapie ;). Bo potem w terenie taki płot człowiekowi rośnie czy inny poligon. A na poligon już więcej nie wjeżdżam :P


GPS :)

Piątek, 22 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Nawalił mi w fullu mój siedmioletni licznik z reala za 9,99zł (ile on przeżył! : (), więc trzeba było coś kupić. Choć tego na pewno dało się jeszcze zreanimować, ale już mi się trochę nie chciało ;). A jak już mi padł licznik to kupiłem GPS-a :P.

A tak poważniej, rozglądałem się od daaawna. Charakter wyjazdów od dawna sugerował, że taka zabawka by się przydała. Tak samo zresztą tu w okolicach, i tak zawsze planowałem wyjazd na mapie. A teraz mogę ją po prostu wrzucić :).
Czytałem także od dłuższego czasu, parę tygodni temu zdecydowałem się na model no i dziś zakupiłem. I mimo niekompetencji i nieumięjętności obsługi jestem oczarowany ;). Wybór oczywiście padł na Garmina, a co mniej oczywiste - na model GPSmap 62s :). Szkoda, że seria rowerowa ma wbudowane akku. Kompletnie nie rozumiem tego rozwiązania w odbiornikach turystycznych oO.

Do Chorzowa po zakup, przez tanksztelę, do bracików poważyć co nieco, sklep przedświąteczny i dom. Wieczorem zaczął się maraton ściągania map, programów, tracków i czytania garniaka. Maraton zakończył się późną nocą :P. A wciąż nic nie wiem ;)



Track tylko z powrotu:

Kato i miejscówka

Środa, 20 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
Zaspałem na cuga a musiałem na uczelnię, więc bajka w dłoń i na dworzec. W Kato wreszcie zamknąłem sesję ;). W ramach uczczenia pojechałem do Bikershopu odpowietrzyć upadłego tylnego Avida.
Tanio i ZAJEBIŚCIE dobrze. Działa lepiej niż nowy! Pewnie tam wpadnę też z przednim za jakiś czas ;). Bo póki co nie wiem czy jest sens, zalałem go Brunoxem :P.

Obiad w domu i wyjazd na miejscówkę, porobić co nieco. Po drodze szybki teren, hałda zmienia swe oblicze, żem się wje... tak że nie potrafiłem się wydostać :P

Zjadę stąd, ale to następnym razem =P


Parking rowerowy w trakcie tworzenia ;)


A wieszaki już są :P

Gliwice, miejscówka

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
Do Gliwic do taty, do sklepu, powrót i wyjście na ogniskową.
Wieczorem zimno jak diabli :P. I wciąż bez licznika

Nowe koła :)

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Odbiór kół w katowickim BikerShopie. Miał być firmowy zestaw Novateca, ale po namowie postanowiłem dać szansę sklepowi stacjonarnemu i złożyć koła.
Tylko, żeby nie był to pseudo-sklep i pseudo-serwis Kopackiego. Wolę zrobić 40kilometrów niż coś tu kupować.

Chciałem żeby było odporniej niż ma to miejsce w chwili obecnej, w końcu full jeździł na kołach z XC. Teraz będzie można porobić więcej dropów =P.

Obręcze Mavic 321
Piasty Bop
Szprychy DT Swiss Champion
Nyple DT Swiss mosiężne

A do tego od razu wziąłem bardziej terenowe oponki. No i nie chciałem żeby ważyły 1,5kilograma, jak ma to miejsce w przypadku mojego Highrollera ;).
Przekonano mnie na Schwalbe Nobby Nic Evolution (a.k.a. "Łoby Nic" :P). A chciałem Performance ;). Przód dostał 2.25, tył 2.1. I po szybkim bryku jestem oczarowany, trzymają się gleby lepiej niż 2,5-calowy kapeć Maxxisa...

Miałem od razu okazję zważyć, niestety już z oponami, zaciskami, opaskami.
Przód 1830 gram
Tył 2027 gram
Czyli wynik nad wyraz dobry =P. Dętki także zakupione na miejscu, dałem szansę Maxxisowi bo Continentali nie mieli. Maxxis Welter Weight (230g - czyli cięższe od Continentali a do tego cieńsze oO).

A co do tripa to popołudniowy, zrobić nową profesjonalną miejscówkę na ognisko ;). Ławeczki już są, stół jeszcze nie :D

Fotencje z zagraconego garażu :P

Biblio

Środa, 13 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście
Kurs do biblioteki i przez park, dalsza jazda porzucona bo zaczynało żabami rzucać. Gdy tylko wszedłem do domu zaczęło lać =P

Test nowych rękawiczek ;). Wreszcie mam! Thor Phase Citrus ;). Czyli idealnie pod ramę.


Kto wie, może kiedyś więcej z tej kolekcji ;)