Na Chechło, pierwszy raz od laaaat ;) Pusto, spokojnie. Kąpiele, libacja, siatkówka. Potem w namioty. Od rana przybywało ludzi, aż było ich makabrycznie dużo :P. Rozwalili się nawet pomiędzy namiotami =P Zwinęliśmy się późno, wracałem z Dzikim z lekkim objazdem bo fajnie się jechało. Mimo, iż wszystko piekło od słońca :P
Coraz szybsze zjazdy oraz kolejnych dwóch skrzywdzonych przez ziemię kumpli, którzy jeżdżą dużo wolniej niż ja, skłoniły mnie do kupna fullface'a, o czym myślałem już od jakiegoś czasu. Zresztą w planach była duża wyrypa po telewizorach, więc...
661 Strike
Kurs do Gliwic, z Chemikiem gdzieś w okolice pracy, potem już z Kirą i Chemikiem na hałdę i szybko do domu.
Gliwickie Święto, czyli przejazd a la Masa, częściowo na galowo, jakieś dziwne konkursy gdzie wygrałem przyciężkiego u-locka, potem afterparty i powrót bez roweru do Zabrza. Full pod opieką Jarka ;)
Do BikeAtelier w Gli. Nie mam pojęcia po co jechałem, nie pamiętam :P. Choociaż... Chyba kupiłem sobie wtedy kamizelkę Meridy, bo akurat zaczynało lać :P. A jechałem po lampki-pchełki Meridy. O :P
Udało się :P. Ale tylko dlatego, że zmieniłem profil. Spodobały się Louis Garneau Montana XT2, a że były dostępne w Bytomiu to pojechałem. Dałem im szansę :). Wyglądają zabójczo, zobaczymy czy wytrzymają moje górskie wojaże po wertepach równie dobrze co moje eks. Których się zresztą nie pozbywam :P.
Moc jest. Mimo braku czasu potem jeszcze pętelka. Pozdrawiam Dwóch Kolegów na fullach spotkanych na hałdzie ;)