Wpisy archiwalne w kategorii

Przejażdżki

Dystans całkowity:3334.00 km (w terenie 955.00 km; 28.64%)
Czas w ruchu:147:03
Średnia prędkość:20.32 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:4368 m
Maks. tętno maksymalne:215 (107 %)
Maks. tętno średnie:150 (75 %)
Suma kalorii:17684 kcal
Liczba aktywności:103
Średnio na aktywność:32.37 km i 1h 38m
Więcej statystyk

Gliwice

Czwartek, 16 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Do Gliwic, przez Gliwice, z Gliwic. Wizyty w kilku miejscach, wykorzystując szybki transport zimowy a.k.a. rower :).
W Zabrzu też kilka postojów.

Drogi osiedlowe to jest jakaś masakra. Samochody w korkach bo nie potrafią ruszać, piesi łamią kończyny, a rower tańczy jak pijana dziewica :P.
Dzielnie wyjechałem bez maski na ryju, ale przed Sośnicą miałem już postój naprawiając ten zły wybór ;)

NFZ nie odśnieżył parkinga :P. Za kare przestraszyłem pielęgniarki wbitką w kominiarce :P

Zabrzańska Masa Krytyczna - grudzień

Piątek, 10 grudnia 2010 · Komentarze(6)
Krótko przed planowaną godziną odjazdu spiknięcie z Anią i brum na Plac Wolności. Gdzie tłumów nie było :P. Nawet Kuba bez roweru, bo chory. Ja to się tam leczę na rowerze =P

Jedni byli w stanie wskazującym na chorobę, inni próbowali dotrzeć ale nie dotarli, inni powyjeżdżali, inni dupy nie ruszyli.
Jechało się bardzo sympatycznie, trochę spuszczone powietrze z przodu i było lepiej. Ale tylnego hebla wciąż brak :P. Za to RST mimo mrozu chodzi jak złoto... :P

Po Masie afterparty w 2kanie, potem odprowadziliśmy z Anią Serafina i Janka na Mikule, stamtąd inną trasą przez park Dubiela do domu. Dystans z bikemapy.

Przygotowania


Zimówaaaaa


Zbiorówa



Z "ijujuju" przed nami :P Za nami zresztą też


Przed knajpą, pozapinane pedały :P


I jeszcze zostałem uwieczniony jak opierdalam Michała, że Mu się dupy na rower ruszyć nie chce :P. -> http://www.youtube.com/watch?v=V2SmVT2YZwI

Nowy rower ;)

Czwartek, 9 grudnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Przejażdżki
Po kilku dniach pracy rower powstał do życia :). Częściowo komponenty nowe, częściowo ze starego roweru. SPD brak, choć czasem pewnie będę zakładał. Nówki sztuki oponki - Dębica GT600 haha :D. Klasyki! I nawet ładnie mkną, choć w terenie zapewne gorzej :P. Ale znam takich co na tym maratony jeździli :P

Korba Deore wsadzona, tylko zęby trzeba doszlifować w blacie bo skacze wciąż (żadna nowość :P). Przerzuteczki działają idealnie, choć przednia bez regulacji tarła. Amor RST po moim tuningu chodzi jak złoto =D. Warto wspomnieć, że to rura gwintowana ;).
Stosunkowo wąska kiera więc po mieście miło. Gripshifty...hmm. Nie, nie lubię - wolę manetki :P. Ale nie ma tak źle. Działać działają BDB. Tylko rogów chyba brakuje, ale nie wiem czy będę wrzucał.

Jazda - super :). Tylko trzeba dokupić klocki na tył, bo wsadziłem jakieś starte stare i hebla nie było. Przód żyleta. Jazda bez SPD - dziiiiwnie ;). Ale na nogach trekkingi więc aż za ciepło. Tylko okularów nie wziąłem ani maski, a później zaczęło ostro sypać i ciężko się jechało.

Wyjazd w czasie zachodu słońca, jazda już po ciemku. Do bracików (dzięki za fotki :D), do Praktikera, M1, potem na Rokitę, na Bytom, Plejada, Biskupice, dom. Powrót w śnieżycy, do tego na ulicach pojawiła się szklanka i ślizgałem się przodem :P. Megaśnie się na tym bajku jeździ. W ogóle się człowiek nie przejmuje tym, że przed nim jedzie pług i wali solą po rowerze ;). Zresztą zostawić przed sklepem też można bez stresu, wreszcie :). Choć byłoby szkoda ;).
Każdy szanujący się rowerzysta zimówkę posiadać powinien! Tego jestem teraz pewien ;) więcej przyjemności mam z zimy na tym rowerze.

Dystans z mapy, licznika brak.

Źnieg

Poniedziałek, 29 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Nocą, Przejażdżki
Niestety wróciłem późno więc po szybkiej zmianie opon (znów :P) na rower wybrałem się dopiero po 18, w ciemnicy. Cel - terenki bo napadało :). Zresztą szkoda zjebać rower na tej soli, więc omijania ulic nie było końca.

Objazdy po kilku parkach (trzy to już kilka :P), najlepiej jeździło się po Parku Powstańców a.k.a. Leśnym, śnieg idealny. Choć ciut mało jeszcze, myślałem że będzie lepiej :). Odwiedziłem też hałdę ogniskową, spóźniliśmy się z operacją backupu drewnianego =P.

Po Parku Pileckiego (jakaż nowa seksi nazwa :P) też nieźle, zwłaszcza hopki =P. Najgorzej Dubiela, tak jakoś siakoś. No i trzeba się pchać tam przez sól.


Więcej sie nie chciało bo trza coś zjeść a i chorobę trochę czuć (dziękujemy wiadomo komu =P). Co fajne - przez lasy można było jeździć nawet i bez lamp ;). Ale i tak moja illuminacja pomooogła ;>. Fajnie, fajnie, fajnie :P. I ciepłooo.


Przywitanie śniegu ;]

Środa, 24 listopada 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Na rower się wybierałem od 10 rano, ale kontynuacja mycia i serwisowania wszystkich rowerów sprawiła, że po "krótkim" nieudanym serwisie korby w szosie, z domu wyszedłem dopiero po zachodzie słońca ;). Choć chwilę jeszcze było dość widno.

Sporo warstw, bo za oknem napieprza śnieg z deszczem a temperatura oscyluje wokół dwóch. Maski jeszcze nie założyłem i nawet nie żałowałem. Trasa przez dwie DK, żeby było równo, bez dziur. Bo po ciemku na sliczkach to tak średnio mi się jeździ po zadupiach. No i obie DK oferują kilka podjazdów :). Więc można się fajnie rozjeździć.

Miały być Tychy ale skręciłem na Kato, pośmiałem się z samochodów w korku i powróciłem na drogę ku Zabrzu. Końcówka już z odmrożonymi stopami i dłońmi :P. Prędkości większe więc pod koniec przeciekło.

Znów trudności z wpinaniem się bo czucia w stopach brak, zresztą potem jakoś też dziwnie się pedałowało :P. Choć miałem wrażenie bardzo sztywnej podeszwy, już wiem jak to jest mieć w pełni karbonową podeszwę szosową :P. Z biegami ciężko było bo po wyjeździe z domu zorientowałem się, że przerzutka się zastała po ostatnim jeżdżeniu w syfie, a gdy odmroziłem palce to już w ogóle redukować nie mogłem :P.

Uwielbiam jazdę w takich warunkach. Choć nie lubię tego bólu gdy się już w domu człowiek próbuje ogrzać ;). Pierwszy śnieg zaliczony, im bardziej na południe tym ładniej było - śnieg na samochodach, drogach, polach, ..na kasku :P. U nas więcej deszczu jakoś. Aaa własnie - a zima drogowców NIE zaskoczyła :P. Mijałem 4 pługi

Ochraniaczom dziękujemy za opóźnienie odmrożenia :P

Zielone nóżki

Piątek, 19 listopada 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Ania od jakiegoś czasu namawiała na przejechanie się nóżkami, bo zalegają mi w domu :P. Więc w piątek w ramach rozruszania się przed balem, korzystając z dobrej pogody planowałem rower. I nagle szybka wiadomość braci, że jadą na Cześki :P. No to rzuciłem się na zielone nóżki w celu odmontowania masy niepotrzebnych rzeczy takich jak błotniki, odblaski, nakładki, dzwonki itd :P. Próbowałem też dostosować tą 16-calową (sic! :P) ramkę pod moje wymiary :P. Niestety sztyca okazała się dużo za krótka, a siodełko w wersji krowiej i w cholerę miękkiej także nie nadawało się nawet na najmniejszą przejażdżkę. Na szczęście w fullu ta sama średnica więc nastąpiła zamiana. Jednak najdłuższa seryjna sztyca (no poza kilkoma wyjątkami rzadko spotykanymi :P) 400mm także okazała się trochę za krótka ;). Ale trzeba było wychodzić.

Mimo przykurczu nad rowerem i tak fajnie znów poczuć moc hardtaila :). Do bracików z bezproblemową średnią 32 i ma twarz przybrała kształ rogala ;). Potem już spokojniej terenami, próbując też wyczuć opony, obtłukując sobie tyłek z braku dampera, itd :P

Wbita na Cześki z koszmarnym bólem krzyża (za krótki rower), potem powrót inną trasą - kawałek Toszecką sprawdzając ile fabryka małej Meridce dała i zaraz potem w las i przez Maciejów do domu.
Ach, hardtail to jest to ;)

Licznika nie kumałem więc dystans terenem od Marcina :P

Pod Maćkiem, prezentacja bardzo pasującego do roweru ubioru... :P


Napieramy. Na krzyż, najbardziej =P


Czesie


5xM. (a gdy ktoś wreszcie się zmobilizuje to będzie nawet 6xM :P póki co mamy takie.. mieszane DM ;>)

Halemba

Poniedziałek, 8 listopada 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Nocą, Przejażdżki
Na bajka dopiero po 18, w ciemnicy i deszczu. Planowałem małe rozruszanie nóg przed górami a przy okazji pojawiła się potrzeba zajrzenia do kumpla, więc trasa na Halembę i z lekką pętelką do domu. Nie było co dłużej jeździć bo ciemno wszędzie, mokro wszędzie.

W ogóle jazda spokojna bo się idzie zabić na tych dziurwaych drogach po ciemnoku :P. Cieplutko było przynajmniej.

Mapka strzelona bo chciałem zobaczyć czy są nowe ronda w Zabrzu, ale nie ma :P.

Test kolan

Niedziela, 31 października 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Pogoda taka że kurwica człowieka w domu strzela, więc bardzo intensywnie myślałem nad rowerem... Kolejne przejście przez garaż i widok uśmiechającej się krówki fullówki, której łapczywe łapki amorowe zdawały się mówić "weź mnie" i już jestem jej... Poszukiwanie dodatkowej motywacji u bracików, odpisuje Marcin, umawiamy się na "za chwilę" plus "tylko coś zjem". Tak chciałem lekko pokręcić sprawdzić kolano, bracik postanowił poobniżać sobie średnią razem ze mną ^_^

Na rowerze o niebo lepiej niż pieszo, pieszo utykam, na rowerze całkiem ok. Łydki porozciągane i ścięgna też bolą. Regeneracjo nadchodź :). Góry na bajku chyba jednak troszkę odłożę w czasie. A właśnie - są chętni? :P. Beskidy gdzieś, na dwa dni. Nocleg tym razem w schronisku.

W lasach kontakt z drugim klonem, Michał gdzieś bryka. Od tamtej pory już razem, kręcąc i gadając, wymieniając się ostatnimi przeżyciami :P. Krążenie krążenie, potem jeszcze wizyta na naszej hałdzi, inspekcja lokalna i przejazd przez bandy do centrum. Po drodze nowo otwarte rondo na bunkrach :). I lody, antyścianowce ;P

CIEPŁOOOOOOO.

Marcinowe foty:

Odganiając się od dziwnych much :P


I wkurwienie me/nasze na zlikwidowane przejście przez tory oO. Fakt, że nielegalne było, ale jedyne =P. To jeszcze nie koniec! :P


Inspekcja


I łabędzie karmione kamieniami :P

Masa Bytom

Piątek, 22 października 2010 · Komentarze(3)
Wyjątkowo wybrałem się na Masę do Bytomia. Dojazd z ekipą z Gliwic, pogaduchy. Po drodze dogoniliśmy Maciusia, który ma chorą nóżkę i nie może zapierdalać : (. Spooonio Maciuś, będziesz jeszcze zapierdalał! :P

Tak więc spokojnym tempem do Bytomia gdzie za sprawą mega wczesnych wyjazdów kolumny z Gliwic byliśmy mega wcześnie. Poczekaliśmy na wszystkich i pojechaliśmy. Nie wiem ile osób (choć ta idiotyczna bramka była, więc na pewno ktoś to tam liczył), nie wiem jaka trasa, jak to w Bytomiu. Mineło całkiem szybko, jak na Bytom. Po drodze gadki głównie z Młodym i Mychą.

Zjechaliśmy na jakieś kąpielisko na mały i krótki after z grochówą i ogniskiem. Pozbieraliśmy pogubioną ekipę i powrót, tym razem trafiało się szybciej. I pewnie z tego powodu wszyscy przede mną coś gubili a moje Avidy rozgrzewały się do czerwoności, gdy ja próbowałem tego nie przejechać :P.

Rower średnio czysty, yeah - udało się. A z temperaturą było jakoś ok, dobrze że wstrzymuję się jeszcze z warstwami :]

Grupówa. Pomarańczka gdzieś po prawej


Z Muodym : ** (i Anią obok =P)


AAAAAAfter. Grzanie.