Najpierw do SCCS do Kuby dać Mu śruby do bloków, potem pod bracików namówić Ich na hałdzię, co by zebrać trochę drewna i posprzątać przed wieczornym ogniskiem. Jeszcze kontakt z Rychem, z którym wiecznie się rozmijam ;). Razem przez Park Leśny na hałdy, tam zrobienie dużych zapasów, ułożenie lepsze ognicha. Potem bryk w teren i do domu.
Targanie tatałajstwa :P
A potem powrót po Meridę :P
Nasz plejs numer 2, mieszczący więcej jednostek :P
Masa nielegalna w pełni, z policją która stwierdziła, że przejazd zablokuje i podeśle wóz techniczny, który nas niegrzecznych będzie nagrywał i tępił niczym szarańczę! Oczywiście wóz techniczny był zajęty bo 22 kolesi biegało po zielonej trawie za kawałkiem gumy a desperaci ich oglądali. Radiowozów parę było, interwencji zero, mimo notorycznego łamania przepisów i ogólnego rozpierdzielu. A rozpierdziel był bo postanowiono jechać "legalnie" - w grupach 15-osobowych, gęsiego, z odstępem 200 metrów. Nic z tego nie wyszło ;). Trasa skrócona, i dobrze bo ja tam od razu chciałem już jechać na przygotowanego aftera :P
I tak też uczyniliśmy po, w licznym gronie. Nawet ejpok się skusił na chwilę :P. Ozdobieni jak najebane świetliki przez Park Leśny na hałdę. Potem jeszcze zrobiłem kurs po McArona, który krążył po okolicy. Ognisko z pełną pompą, przygotowanie drewna nie poszło na marne. Łognia było od groma, a przydał się był bo 2stopnie termometry odnotowały. Powrót jakoś na północ.
Miały być tereny na wschód i podróż przez Halembę w kraine nieznaną, ale zabrałem się z bracikami, którzy ów pomysłu odmówili, na szybki myk po naszych hałdach. Ale że się wyjazd przedłużył tom sobie dalszą jazdę darował bo czas się kurczył : <
Na hałdę ogniskową obadać stan drewna, obadać miejscówkę ogniskową na bocianim =P. Potem mała eksploracja złóż wungla i powrót przez Park Powstańców. Na sk8 na banana i snickersa, wedle upodobania :P
PS. CIEPŁOOOO
Zmniejszanie skoku amora in progress :P
Ukazywanie bracikom nowego oblicza ścieku i przesyłu prądu do chłodni :P
Dziaduś Marcin przechodzi przez mosteczek, gdy młodziutki duchem i ciałem podjeżdżający wszystko na stojąco Michał dłubie w mule :P
"Pojeździsz ze mną po szosie" zabrzmiało pytanie od Panny A. Szosę musiałem trochę podreperować więc spotkanie już w Sośnicy i kierunek Gliwice, Gierałtowice, Knurowy i inne dziwne miejsca :P. Nie ja prowadziłem więc szczegołów nie znam :P. Skupiałem się na omijaniu ledwo widocznych dziur. Ciepło całkiem, mimo wieczorowej pory
Powrót z Sikornika szybkim bryczkiem i rozjazd wokół domu
Miała być przejażdżka wyszła kupa, bębenek puszcza i co jakiś czas robi się ostre koło albo - co gorsza - pedałuję w powietrzu. Podjazd do sklepu spytać ile na tą piastę jest gwarancji. Na szczęście spokojnie się łapię więc na dniach full będzie zdekompletowany, niestety.
Dobrałem się dziś do bajka bo potrzebny był serwisik. Przednia przerzutka nie zrzucała w dół, po ściągnięciu i myciu benzyną (myślałem że tylko brudna) nadłamana blokada sprężyny strzeliła mi w ryj i tyle było XT-ka. Generalnie wygląda to na wadę fabryczną, z Shimano Polska kontakt utrudniony ale spróbujemy... Zamontowałem więc starego LX-a, który działa IMHO nawet lepiej niż te XT-ki i jest na pewno bardziej odporny na błoto :).
Drugą rzeczą było założenie nowego łańcucha, który ostatnio założony skakał i dlatego został zdjęty. Ale stary w odstawkę, bo przecież już masakra :P. Nowy skacze i skacze, spróbujemy to rozjeździć. Dlatego dziś spokojnym tempem bo każde rwanie oznaczało piękną melodię z napędu ;) W ogóle muszę też przeprowadzić serwis bębenka w tylnej piaście bo dziś na pewien czas straciłem w ogóle napęd ;) nie wspominając o tym że od kilku dni czasem trafia mi się mieć ostre koło :P.
Tournee po Zabrzu, potem sprawdzanie ścieżki biegowo-spacerowej "Aktywni Pozytywni" (jakkolwiek gejowski to nie brzmi to miło że coś robią =P szkoda tylko, że to nie działanie UM...)
Dziś także odnowiłem swoją znajomość z rękawiczkami Dartmoora ;) jako że podczas sudeckiej eskapady jedna zaginęła - musiałem kupić komplet (pozostała - lewa, służy jako chwytak do garnków w kuchni =D). Po 3 latach trochę widać różnicę ;) ale że tyle wytrzymują, powróciłem do tego samego modelu.
A z fajnych rzeczy to zgubiłem gdzieś pokrętło regulacji szybkości odbicia z Revelationa... :P coś ostatnio moda na gubienie. Dobrze, że tego się nie używa. Chociaż było fajnie czerwone :P
Pierwsza Masa w asyście Straży Miejskiej, dwa radiowozy - zamykający i otwierający. Założenie stawania na czerwonych światłach, rozrywania kolumny, czekania i wpuszczania samochodów w środek. Czyli MASAKRA. Nie ubrałem kamizelki, nie chciałem się na to pisać.
W czasie przejazdu SM stwierdziła, że chromoli to co mówił Im komendant i na czerwonych jeździmy, a zabezpieczenie ponownie dostaliśmy my sami. Tylko gdyby jeszcze SM na skrzyżowania wyjeżdżała na zielonych, a nie na czerwonych oO. No i w ogóle pomysł zmiany warunków podczas przejazdu uważam za nietrafiony. Był burdel, było niebezpiecznie.
A poza tym ok, fajny przejazd. Na miejsce gnałem bo mało czasu, a przed wyjazdem szybka reanimacja roweru. Część przejazdu Masowego na rowerze Ani :P. Znów wspomnienia o tym jak hardtaile niesamowicie szybko się zbierają i jak mało energii pochłania jazda. Ale jednak damperka pod dupką brakuje :P
Potem na aftera na Stadion. Po afterze after w Zabrzu na domówce, potem w nocy odprowadzanie i dom po 3AM. Powrót z Masy już pod warstwami, około 5stopni. Bez rękawiczek już ciężko będzie jeździć
Z Anią. Oblizując sobie ryj.. :P dzięki Rychu... :P
SM. Akronim ten proszę interpretować dowolnie :P
Krówki fullówki
A tak "jechaliśmy", czekając na dojazd drugiej części kolumny zatrzymanej na czerwonym. I trzeciej...
Na Plac Wolności na spotkanie a potem szybki bryk przez parki w okolicach centrum i jeszcze do Parku z Lwami a.k.a. Park Leśny. Wszystko pozalewane przez non-stop padający deszcz, czy to tereny w parkach czy niektóre ulice. Ogółem to taki prysznic był. I zimno nawet, stanowczo zbyt zimno jak na początek września IMHO :) Ubranie już stricte jesienne. A bez długich rękawiczek masakra.
Z pozycji loda =P
Żeby nie było - tylny błotnik miałem :P. Kurtka dziś pierwszy raz do prania, po górach zasługuje na to
Do Gliwic na piknik lotniczy, parę samolotów, sporo błotka bo lało. Powrót do Zabrza i potem wieczorem wyjście na Rogacze na sk8. W trakcie tripu do Gli zgubiłem lampkę tylną : < najbardziej szkoda akumów :P. Chciało się głupieć i skakać to się ma :P. Z plenerka powrót w kurtce bo zimno, około 12