Regeneracyjne ognisko

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(1)
Dziś miało być bardzo spokojnie, po wczoraj. Od początku w planach ognisko jeszcze za dnia i wylegiwanie się. W domach wylegiwaliśmy się tak długo, że na dwór wypadliśmy dopiero popołudniem ;).

Trasa do bracików, stamtąd do Praktikera na chwilkę, później po świeżą i darmową wodę na Szyb Maciej i stamtąd szukanie sklepu z pieczywem i Rogaczami (oraz jabłkowym lizakiem dla mnie =D). Kierunek hałdy między Zabrzem a Sośnicą, przez parki i lasy [i tory].

Posiedzenie, pojedzenie, popicie i powrót na domy.

Foty na Picasie

Nikisz i KatoDay =P

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Wyjazdy, Żubrzyk
Miał być Nikiszowiec, otwarcie ścieżki rowerowej, przejazd na Giszowiec i tam poczęstunek. Potem miała być Masa w Zagłębiu. Ale?

Po niewielkiej ilości snu (przynajmniej znów w moim wykonaniu :/) wyjechali pociągiem (nawet trafili na EN75 :)) do Katowic. Tam spotkanie pod Teatrem, okazało się że średnia wieku przewyższa 50 lat, postanowiliśmy zatem pojechać pod Galerię Szyb Wilson sami, przez teren. Dołączył do nas spotkany pod Teatrem Radek, jedyny w normalnym wieku, znany z Masy Katowickiej :).
Ruszyliśmy więc trasą, którą rok temu jechałem =P. Niestety się pogubiłem bo nie pamiętałem końca i musieliśmy jednak nadrobić asfaltem =P. Spotkanie pod Galerią i zaczęło się. Powolny, mozolny przejazd. Katorga dla dupska i uszu, gdyż zapewniony mieliśmy akompaniament "jaka to jest ta dzisiejsza młodzież". Tragedia. Klnęliśmy i modliliśmy się o bigos na końcu =P. Jednak na końcu, po prawie 2 godzinach ślimakowej jazdy, czekał żurek. Też bardzo dobrze :P. Do tego darmo woooda.

Wzięliśmy mapę i zaczęliśmy myśleć. Pomysł główny - gdzieś na dół, na Giszowiec, lasy, tam Rogacz i dalej lasy, lasy, lasy. I tak wyszło. Fajne jeziorka, fajne tereny, faaaaajne trawy, zielone bardziej niż skala RGB.
Po dłuższym czasie terenem wreszcie Kostuchna i podjazdy, Piotrowice i podjazdy. I wtedy TO! Połowiczny cel ;). LIGOTA CITY, Rogacz na Amfiteatrze i snucie dalszych planów. A dalsze plany były takie, iż jedziemy po refill i zapuszczamy się bardziej w lasy ligockie :). Po dłuższym jeżdżeniu i błądzeniu zrobiliśmy wreszcie postój na polance, tam mini ognisko, Rogacz i planowanie gdzie jedziemy dalej. Okazało sie, iż jesteśmy bardzo blisko drogi, która doprowadzi nas na Kochłowice. Padło więc na powrót rowerami do domu, przez Kochłowice właśnie, Halembe i halembskie podjazdy, Bielszowice i na centrum. W centrum wymęczeni acz szczęśliwi, zaopatrzyliśmy się w prowiant i ruszyliśmy w okolice M1 zrobić ognisko :).

Wreszcie upragnione kiełby! Był także kolejny Rogacz. Był odpoczynek i dla niektórych duże wyczerpanie, ból dupska (przejazd na Nikiszu grrr) i mega senność. Każdy miał coś dla siebie :). Po północy zaczęlismy dogaszać i się zbierać. Zimno już, więc doubierani pojechaliśmy spokojnym tempem do domów, odstawiłem bracików i pognałem z górki dalej do domu, po drodze prawie zasypiając... W domu na liczniku 105km. Jutro (niedziela) miałem jechać do Bielska, martwiłem się czy kolano, full i ja damy radę zrobić 66. A tu.. :). I to nawet z niezłą średnią (jeśli wyłączyć ten Nikisz =P).

16 godzin na rowerze, ponad 6 godzin jazdy, mnóstwo pięknych terenów, poparzeń słonecznych, bólu dupska i mięśni. Dwa ognisko, jedno ugaszanie podpalonych przez kogoś śmieci. Jedno jeziorko przemiłe. Dwie i pół gleby, z czego jedna uwieczniona, druga puszczona w niepamięć bo taka dziwna ;). I to chyba tyle, bo co bym nie napisał to tylko Ci, którzy byli to zakumają jak bardzo EPIC TRIP to był :).

A Masowiczów z Zagłębia przepraszamy, ale prędkości ślimaków i bólu tyłków mieliśmy dość, zresztą szkoda nam trochę było takiego dnia na jazdę po mieście.

Wszystkie foty na Picasie

Kaczuchy =P. A raczej Łabędziuchy


3 Stawy masta blasta


Przejazd nikiszowo-giszowcowy


ŻARŁO (i bohater drugiego planu Raptor :P)


Dachowanie, turlanie, autostrady blokowanie, ciał niszczenie...


Jeziorko


Wizje Marcina


Gleba Marcina


Igorek jest.. ZIELONY


..jebiąc grawitację


Polana sun


Zachodzący sun


Ognisko, son!

Bytomska Masa Krytyczna

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Masa Krytyczna
Po nieprzespanej nocy przyszedł czas na rower. Wyjazd na Masę, na którą jeździć nie lubię bo jej trasa niesamowicie mnie nuży.. No ale pogoda bdb, a że byłem zjechany nocnymi ekscesami z zasypianiem, to tripa żadnego nie było i pozostał tylko wyjazd na Masę. Zresztą sporo fajnych ludzi miało być, więc warto się pokazać :).

Z Gliwic wyruszył peleton, w Zabrzu doń dołączyliśmy z klimkiem i w prawie 20-osobowej grupie udaliśmy się na Bytom. Tempo aż za spokojne jak na lżejsze opony fulla, ale dostosowane do wymogów innych :). Zresztą miło się tak jechało. A i tak napęd strzela więc pocisnąć za bardzo nie można...

W Bytomiu nudny przejazd, choć przez towarzystwo jeden z lepszych. Zerwany łańcuch (spinka SRAM-owska) klimka, poratowany skuwaczem. Peleton dogoniony i dalej nuda, mniejsza lub większa. Snucie planów itd.

Po Masie małe jedzonko w MacDonaldzie w Bytomiu, gdzie dławiłem się, płakałem i sikałem ze śmiechu kilka razy, za co obecnym bardzo dziękuję i nie dziękuję =P. Potem na Zabrze, tempem wolniejszym choć czasami były zrywy. W Zabrzu rozstałem się z Gliwicami i pojechałem pooglądać malowanie amora na biało :P. Potem szybki serwis łańcucha u bracików i jeden Rogacz na rozstanie. Zbiórka rano na PKP.
I w ogóle to jesteście do dupy, że nie pojechaliście =P.

Ciśniemy na stojąco =P


Głównie ekipa gliwicka

Samotnie i niesamotnie

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Przejażdżki
W domu jakoś dziś nie mogłem znaleźć sobie miejsca, niczego co miałem robić w końcu zatem nie robiłem, wziąłem rower i wyszedłem :). Bez konkretnego planu pojechałem przez parki w centrum, dużymi objazdami przez osiedle Kopernika na Mikule. Tam już terenem, przez łąki, pola, różneśmiecileżącenaziemi, gdzie ścigałem się z sarnami. Następnie udałem się w kierunku lasku na Maciejowie. Tam rundki i ściganie się z cieniem, trochę filmów, z których może coś powstanie.

Powrót przez M1, osiedle Nad Kanałem. Tam zadzwonili bracia - chcą iść na bajka. Więc przez park Poległych Bohaterów udałem się w okolice Multikina. Poczekałem dłuższą chwilę i już razem pojechaliśmy przez Mikulczyce na Osiedle Młodego Górnika. Chwila odpoczynku nad jeziorem i powrót podobną trasą. W centrum braciki wyposażyły się w cieplejsze ubrania a mnie w butelkę i pojechaliśmy uczcić dystans w plenerek :). W plenerku czekały na nas magiczne Żuberki datowane na 10.10.10, czym byliśmy zauroczeni :). A zwłaszcza ich smakiem. W plenerze spotkaliśmy znajomych, do Rogaczy dołączyły zatem Redds i Tyskie.

Potem pokręcone jeszcze w okolicy Platana i Huty, badając co tam robią. Potem pokręcone jeszcze raz, bo zgubiłem tylną lampkę :P. Na szczęście jest już ze mną. Generalni dziś jakoś dużo zwierzyny. To dwie sarny zaraz obok M1, do prawie przejechany zając, to mnóstwo kotów na Maciejowie, to znów ogromne psy, łabędzie i na sam koniec - Marcinowy kleszcz :P.

Generalnie łańcuch trochę mniej strzela ale wciąż sporo, jednak już o niebo lepiej się jeździ, co pozwoliło dziś przekraczać na fullu nawet magiczne 30km/h :P. Średnia także wychodziła bardzo fajnie, mimo licznych terenów. Pozycja może idealna nie jest, ale odzyskałem trochę wiary w ten rower :). I w siebie =P


edit: zrobiłem film taki testowy, żeby sprawdzić Pinnacle Studio. Ale niezbyt zdało egzamin.


Błotne trasy w Maciejowie. Jednak wiosna w lasach nie śpieszy się za bardzo :)


Le ryj z dziwnym emotem :]


Marcinowy kleszcz (którego Ewcia mówi, że nie lubi =P pzdr)

Mycie i testy

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście, Nocą
Rozłożenie roweru, mycie, smarowanie, składanie. Pierwsza kąpiel fulla. Mycie okazało się baaardzo problemowe. Lakier matowy, na którym widać wszystkie ślady błota, robią się mazy itd. Pod prysznic nie mam serca włożyć bo w ramie z tuzin łożysk, których nie chce mi się rozkręcać i czyścić zbyt często. Więc tak zapobiegawczo i niedokładnie, głównie ruchome części.

Zmiana opon z grubych laćków na coś trochę bardziej się toczącego, brunoxowanie amortyzatorów, kolejne zmiany ciśnień, łańcuch, tylna przerzutka, tarcze. Odkryłem wreszcie także, która część wahacza tak brzęczy :P. Przykręciłem. Zlikwidowałem także wreszcie luz na prawym SPD. Zdjąłem też korbę, która wydaje się już być mocno do wymiany :/. Łącznie z hollowtechowym suportem.

Chwyciłem za buty i chciałem już wychodzić, gdy zobaczyłem że na bloku prawego buta mam... ślimaka :P. Żyje tam sobie od wczorajszych wycieczek, żywy =P (no teraz wziął prysznic). Pozbyłem się i pojechałem na krótką przejażdżkę po nocy, na stację, sprawdzić amory i kasetę. Biegi wciąż skaczą, jednak jest lepiej...

Cel - ognisko

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(3)
Umówieni uprzednio na wyjazd i potem ognisko kiełbaskowe, wyruszyli z domu. W zasadzie to Michał wyruszył, na nas nie czekał :P. Wyzbierałem i pojechałem do lasu na umówione spotkanie, gdzie dołączyć miał też drugi bracik. Stety lub niestety, obrałem trasę trochę inną niż dnia poprzedniego, czego rezultatem było wpadnięcie w mega błoto na trasie budowy autostrady A1 =P. Błoto szare, błoto żółte, błoto białe, cement - było wszystko :P. Na szczęście zanim dojechałem do Bravo, rower już trochę się oczyścił. Ale i tak straciłem tam wszystkie siły =P. A z domu wychodziłem całkiem rześki.

Potem były hałdy w lesie, kilka zjazdów, kilka filmików i spotkanie klimka - znajomego z Masy. Razem przez lasy pojechaliśmy w kierunku szybu Maciej po wodę. Jednak po drodze bracik na Dajmondzie musiał złapać laćka =P. Wymiana, dalsza podróż. Potem do bracików po prowiant i na Biski zrobić ognisko. Żuberki, kiełbaski, mega regeneracja. Po dłuższym czasie jazda do centrum. Gdy odkryliśmy jak jest ciepło, postanowiliśmy wypić jeszcze jednego Rogacza. Wybór padł na tereny przy dworcu PKP, gdzie po pewnym czasie jakoś nas naszło i rozpaliliśmy sobie nastepne mini ognisko =P

Generalnie EPIC TRIP, od dziś ognisko obowiązkowym elementem każdego dnia =P. Tylko co z tym napędem zrobić... Skacze NIESAMOWICIE przy naciśnięciu na pedały :/. A przecież łańcuch i kaseta nowe.

Wszystkie foty tutaj





Drugie błotko

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Wczesnym popołudniem Michał z Michałem postanowili iść na rower, wcześniej jednak postanowiliśmy spróbować uzbroić w rower drugiego brata :P. Misja się powiodła więc chwilę później byliśmy u bracików w mieszkaniu montując Meridę.
Trójka wyjechała, nie zjadłwszy generalnie śniadania, i pognała (no przynajmniej XC pognały, AM próbowała się turlać za Nimi =P) "nie wiemy gdzie", krążąc głównie po lasach, hopkach, hałdach, błotach i mrówkach :P.

Kilkadziesiąt km dalej dołączyła Ania i wspólnie udaliśmy się odpocząć przy piwku na Kopernik. Stamtąd real w celu przygotowania się na jutro, i rozjechaliśmy się do domów.

Trzech zdobywców hałdy :P © nax

Lekki czy nie lekki? =P © nax

Pod autostradą A1 © nax

Żubrzyk w plenerze © nax

Na Żubra

Piątek, 16 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Żubrzyk
Zrezygnowany, zmęczony i w ogóle ble, wyciągniety wieczorem na piwo

Pierwsze błotko

Wtorek, 13 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
Cel na dziś to wyjście z Highrollerem w teren, ale już tak żeby trafić w ten teren :P. Ciągle czuję nogi po bieganiu więc rozkulać tą krowę do jakiejś rozsądnej prędkości było jeszcze trudniej :P. No i blat nie chciał coś wskakiwać, do regulacji.

Trochę wjazdów (bo jak tu zjechać skoro wpierw trzeba wjechać), potem zjazdy, omijanie hopów made by szaleni freeriderzy :P. Mniejsze starałem się łykać. Czego rezultatem był jeden słodki lot i jeszcze słodsze lądowanie w rowie z błotem :P. Ledwo człowiek opanował zjazdy i loty jednym rowerem, to się teraz musi uczyć następnego =P.

W rezultacie z bolącą prawą stroną ciała pokulałem się już mniejszymi terenami w kierunku centrum i w kierunku domu, miało być jeszcze drugie miejsce, ale zaczynało lać.

Inne wnioski? Chyba już wiem, po co ludziom napinacz =P. I nigdy więcej nie powiem, że zawodnicy downhillu nie potrzebują kondycji =). I BĘDĘ skręcał skok amora na podjazdach! ..dobrze, że rura tak nisko (albo jajka tak wysoko =P).


Pierwsze błoto Meridy =P © nax

Pierwsze błoto Meridy =P © nax