Plan był ambitniejszy, ale czas się skurczył a samemu nie chciało mi się też jeździć na Segiet i inne Repty i bunkry. Zwiedziłem więc pierwszy raz w życiu DSD :P. Do tego liznąłem lasów w Segiecie oraz jak powiedział mi mój GPS - przypadkowo także Red Rocka :P. Zaliczyłem też jedną soczystą glebę gdy nagle skończył mi się grunt a zamiast niego pojawił się 1,5-metrowy drop :P. Zdążyłem na szybko dźwignąć koło ale poleciałem za rower, przejechałem plerami po kamieniach aż do prędkości zero, po czym z impetem przywaliłem potylicą w Matkę Ziemię :P. A raczej bym przywalił, gdybym nie miał kasku ;).
Rower złapał trochę kolorków, ja złapałem pod koniec nieco lenia, mimo iż początkowo i w trakcie było bardzo fajnie. Chyba odezwał się brak jedzenia ;). Snickersy pomagały chwilowo :P.
Potestowano wytyczanie trasy na GPS-ie, jeszcze się muszę sporo nauczyć. No i nawigować z nim także, czasami się wracałem :). Ale wygoda jest niesamowita... No i pierwszy raz udało mi się odczytać czas przejazdu :P.
Bo ulewa i burza także były. Mój chrzest na A1 ;)
Urwicho. I posiłek ;). 50,24366N 18,51100E
Widocyk
Niesamowite, że ta ulica jest tak blisko skarpy. Patrząc po tablicach informacyjnych i starej ścieżce, które leżą już gdzieś na dole :P
Wiżyn artistik
Komentarze (6)
O, naxiu się odezwał! :) Sobie wyszukałem co to SAG i już wiem. :P Na tym maratonie byłem dzień po zakupieniu rowerka i nie zdążyłem nawet tego amora dopompować pod siebie, stąd takie ugięcie. :)
no ba, przeciez od razu widac ze to 1,5metra :D fredziomf, a wlasnie w garmin connect wreszcie dopatrzylem sie tego rzeczywistego czasu jazdy ;). mapsource i basecamp w ogole mi go nie pokazuja. a przynajmniej jeszcze nie odkrylem :P juz mam z 15 programow i liczba caly czas rosnie... :P
"Zaliczyłem też jedną soczystą glebę gdy nagle skończył mi się grunt a zamiast niego pojawił się 1,5-metrowy drop :P" Masz na myśli dropa z drugiego zdjęcia ?? :D