BB-Klimczok-Wilkowice
Czwartek, 28 kwietnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Wyjazdy
Wyjazd dwudniowy stwierdzono, że odpada, więc powzięli byli wzięli wyjazd jednodniowy. A to i tak nie do końca :P.
Najpierw spóźnienie na pociąg, bo pieprzyłem się z wkładaniem soczewek zbyyyyt długo. Nie wiem kto to ustrojstwo wymyślił :P. Ale na zjazdach pomaaaaga ;>
Trochę później ruszyli z Katowic w kierunku BB. Zimnawo, ale podjazd daje potrzebne ciepło. Przed nami lekkie zagęszczenie izolinii, które pozostała dwójka ochrzciła podjazdem/-dejściem "półtora centymetra" :P. Minęło jednak dość sprawnie, mimo odcinka butowego, później dało się już podjeżdżać, a przynajmniej próbować po kawałeczku zdobyć trochę wysokości z siodła.
Lekkie przeciśnięcie grzbietem i zjazd, gdzie niedawno zakupione Nobby Nici dają o sobie znać. A w zasadzie tył, 2.1 to chyba trochę za mało przy wersji Evolution, bo miękkie to do przesady. Snake. A na zjeździe późniejszym ponowny, i to tym razem na grubej dętce Conti. Podniesienie ciśnień pomogło, ale następnym razem na tył leci albo zwykła Performance, albo 2.25 jak z przodu :).
Dłuższy podjazd po zmianie dętki, potem Klimczok i popas przy schronisku, gdzie zapada decyzja darowania sobie trasy i zjazdu do Wilkowic, gdzie miał nastąpić popas przyogniskowy. Czyli dzień znów skrócony :P.
Zjazd kaszana, miał być inny. Nudny szeroki dukt nartostradą, Ania ciągnie ale wybieram szlak koloru niepamiętam, gdzie jest już lepiej. Mimo kamerdolców taki nawet nawet, dość żwawy. A i po ryju udało się gałęziami oberwać. Pod koniec kawałek szumu gum po asfalcie przez osiedle domków jednorodzinnych, przerażenie pobliskich kotów i już dłuższe oczekiwanie w centrum na resztę.
Wtem udali się na uphill z browarami, aż natknęli się na odpowiednią miejscówkę. Zasiedli, uraczyli się po czym zjechali, dokupili i z PKP skorzystali. Fin.
Tradycyjne pociągowe
Podejście na półtora centymetra
Dżarmin w akcji, pierwszy raz w górach
Z kategorii zaciskanych pośladów i mruczenia pod nosem "nie zejdę, wjadę" :P
Grupufa
Podobno gdzieś tu jestem :P
Return
Wszystko na Picasie
Najpierw spóźnienie na pociąg, bo pieprzyłem się z wkładaniem soczewek zbyyyyt długo. Nie wiem kto to ustrojstwo wymyślił :P. Ale na zjazdach pomaaaaga ;>
Trochę później ruszyli z Katowic w kierunku BB. Zimnawo, ale podjazd daje potrzebne ciepło. Przed nami lekkie zagęszczenie izolinii, które pozostała dwójka ochrzciła podjazdem/-dejściem "półtora centymetra" :P. Minęło jednak dość sprawnie, mimo odcinka butowego, później dało się już podjeżdżać, a przynajmniej próbować po kawałeczku zdobyć trochę wysokości z siodła.
Lekkie przeciśnięcie grzbietem i zjazd, gdzie niedawno zakupione Nobby Nici dają o sobie znać. A w zasadzie tył, 2.1 to chyba trochę za mało przy wersji Evolution, bo miękkie to do przesady. Snake. A na zjeździe późniejszym ponowny, i to tym razem na grubej dętce Conti. Podniesienie ciśnień pomogło, ale następnym razem na tył leci albo zwykła Performance, albo 2.25 jak z przodu :).
Dłuższy podjazd po zmianie dętki, potem Klimczok i popas przy schronisku, gdzie zapada decyzja darowania sobie trasy i zjazdu do Wilkowic, gdzie miał nastąpić popas przyogniskowy. Czyli dzień znów skrócony :P.
Zjazd kaszana, miał być inny. Nudny szeroki dukt nartostradą, Ania ciągnie ale wybieram szlak koloru niepamiętam, gdzie jest już lepiej. Mimo kamerdolców taki nawet nawet, dość żwawy. A i po ryju udało się gałęziami oberwać. Pod koniec kawałek szumu gum po asfalcie przez osiedle domków jednorodzinnych, przerażenie pobliskich kotów i już dłuższe oczekiwanie w centrum na resztę.
Wtem udali się na uphill z browarami, aż natknęli się na odpowiednią miejscówkę. Zasiedli, uraczyli się po czym zjechali, dokupili i z PKP skorzystali. Fin.
Tradycyjne pociągowe
Podejście na półtora centymetra
Dżarmin w akcji, pierwszy raz w górach
Z kategorii zaciskanych pośladów i mruczenia pod nosem "nie zejdę, wjadę" :P
Grupufa
Podobno gdzieś tu jestem :P
Return
Wszystko na Picasie