STO pomysłów dla Katowic

Piątek, 15 października 2010 · Komentarze(12)
Miałem jechać terenem ale jakoś się nie chciało a czas bardzo się skurczył. Więc typową trasą do Kato, z krówką fullówką. Jak sobie nie pojesz to sobie nie pojedziesz, i tak oto wyścigi z betoniarkami i tramwajami poskutkowały ścianowcem przed Świonami :P. Żelek i dalej.

Jeszcze uroczysty przejazd przez zamkniętą ścieżkę przed SCC w oczekiwaniu na jakąś interwencję ze strony ochrony :P. Nie udało się więc kierunek Mariacka. Na miejscu zaaaa wcześnie, podjechałem więc pod scenę, gdzie czekał pozbawiony roweru Hose i Krzynio. Pojechałem pod stary dworzec i czekałem na resztę. Reszty mało, zresztą pod sceną też masakra. Generalnie trza było się pokazać i jechać do dom, ale postanowiono że nasz przejazd jednak się odbędzie. No więc małe kółko ślamazarnym tempem wokół Kato, świecenie neonkami i gadki :]

Powrót z Jackiem i Arturem przez Świony, Rudę. I wzium do kina.
Ryj czorny, Merida uwalona, strój uwalony. Czyli sezon błota na ulicach wita :P. Ale cieplutko było

Czekaaanie, czekaaaanie


Arturo nas chwali =P



Fontanna

Środa, 13 października 2010 · Komentarze(4)
Kategoria Po mieście
Do celu, do domu

Biedronka dorobiła Żubrowi ogonka

Niedziela, 10 października 2010 · Komentarze(4)
Poszukiwania bankomatu, który ma jakieś pieniądze oO, potem kurs Biedronka bo umówiony na plener a pieszo się nie chciało. W Biedronce sprawdziły się plotki tym razem - dostępny jest Rogacz 568ml w cenie 2,29zł. Rarytas zatem ;>

Jeden w parku i do domu, drugi do kolekcji i do fotencji, która poniżej. Z połowa dystansu "z buta", w towarzystwie.

Obwodnica Zapsa

Sobota, 9 października 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Wyjazdy
Pobudka po krótkiej nocy, bez serwisu (a przydałby się już, taki ogólny :P). Bankomaty wszystkie pozajmowane więc potem Rychu stawia mi dwa pączki : * (oddam w naturze przy okazji =P). Czekam zatem na skrzyżowaniu i czekam, znudzony wyjeżdżam w stronę Placu Wolności. Stamtąd z ekipą na Kończyce, miejsce spotkania. Dalsze oczekiwania, wspomniany trip do sklepu i wyjazd.

Ekipa bodaj 17 osób, Kończyce, Pawłów, Zaborze, Poremba, Biskupice, Młody Górnik, Rokita (jakoś mi się ta pętla niemiło kojarzy od pewnego czasu... : <), Helenka, Rokita, Grzybowice, Mikule, Maciejów, Os. Wyzwolenia, Park Leśny, hałdy (a w zasadzie ominięcie wszystkich interesujących mnie obszarów... : <). Tam też postanowiłem się ewakuować bo prowadzono nas na Makoszowy, znaną mi aż zbyt dobrze trasą. Zawróciłem i skorzystałem ze zjazdów, następnie kierunek dom.

Trasa fantastyczna, jeśli to wyjdzie to naprawdę gorąco polecam. Mimo jeżdżenia na bajku rowerem po Zabrzu przez tyle lat, kilka miejsc nieźle mnie zaskoczyło. A czasem wystarczyło tylko zjechać w uliczkę obok której tyle się jeździło... A z drugiej strony to zjeżdżać tylko po to żeby śmignąć kilkaset metrów po terenie... Dopiero takie połączenie wszystkich tych fajnych miejsc daje ciekawy efekt. Fajnie że się komuś chce. Brakowało mi tylko zahaczenia Szybu Maciej, w końcu to dobry punkt wodopoju. No i jako że Zabrze - Miasto turystyki przemysłowej, czasem możnaby podciągnąć szlak pod mijane zakłądy i inne pierdółki, Urząd Miasta się pewnie ucieszy ;>. A raczej Wydział Promocji. A no i brak wykorzystania fajnych terenów przy/na hałdach. A zwłaszcza tego zajebistego singielka, który jest fenomenalny a przejezdny dla każdego - zabawa zależna od obranej prędkości jazdy ;). Idealna definicja dobrej trasy a la Singltrek.

Tempo na początku słabe, przód olewał wszystko i jechał, więc się łapałem. Ale przez to słabsze osoby bardzo szybko odpadły. Potem takie rwane, czasem ktoś sobie pozwalał, a czasem wolnizna. Ale całkiem sympatycznie, mimo wszystko. Tylko na zjazdach droga blokowana, a było gdzie szaleć. Choć kilka fajnych hopek udało się zaliczyć, aż sam siebie zaskoczyłem :P. I dzięki temu puszczaniu ludzi przodem uniknąłem wpakowania się w Jegomościa, który się wyglebił - cufal :P. A gleby były dwie, takie sobie niegroźne. W tym prawie jedna moja na środku ulicy bom się lizakiem bawił :P. Zimą będzie ciekawa. A dzisiejszy dzionek miał niewiele z nią wspólnego ;). Nawet rano było fajnie. A potem.. zero chmur. Aż za ciepło

Ekypa


Jedna z przerw


Troszku się krówka fullówka upipczyła :P



Mapka całej obwodnicy, wersja beta:

Masa Zabrze + after

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(2)
Masa nielegalna w pełni, z policją która stwierdziła, że przejazd zablokuje i podeśle wóz techniczny, który nas niegrzecznych będzie nagrywał i tępił niczym szarańczę! Oczywiście wóz techniczny był zajęty bo 22 kolesi biegało po zielonej trawie za kawałkiem gumy a desperaci ich oglądali. Radiowozów parę było, interwencji zero, mimo notorycznego łamania przepisów i ogólnego rozpierdzielu. A rozpierdziel był bo postanowiono jechać "legalnie" - w grupach 15-osobowych, gęsiego, z odstępem 200 metrów. Nic z tego nie wyszło ;). Trasa skrócona, i dobrze bo ja tam od razu chciałem już jechać na przygotowanego aftera :P

I tak też uczyniliśmy po, w licznym gronie. Nawet ejpok się skusił na chwilę :P. Ozdobieni jak najebane świetliki przez Park Leśny na hałdę. Potem jeszcze zrobiłem kurs po McArona, który krążył po okolicy. Ognisko z pełną pompą, przygotowanie drewna nie poszło na marne. Łognia było od groma, a przydał się był bo 2stopnie termometry odnotowały. Powrót jakoś na północ.

Me foty na Picasie

Jee, portrecik =P


Neony :P jeszcze po jasnoku


Nasze mini zabawy światełkami


Kfiotki


Pole bitwy :P


Rozniecanie łognia, wyjątkowo opornego tego wieczoru :P


Pichcenie. Mój obiad, mrr..

SCCS, hałdy

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(6)
Kategoria Przejażdżki
Najpierw do SCCS do Kuby dać Mu śruby do bloków, potem pod bracików namówić Ich na hałdzię, co by zebrać trochę drewna i posprzątać przed wieczornym ogniskiem. Jeszcze kontakt z Rychem, z którym wiecznie się rozmijam ;). Razem przez Park Leśny na hałdy, tam zrobienie dużych zapasów, ułożenie lepsze ognicha. Potem bryk w teren i do domu.

Targanie tatałajstwa :P


A potem powrót po Meridę :P


Nasz plejs numer 2, mieszczący więcej jednostek :P


Gdzieś z hałdy ;)

GOP terenowo :)

Środa, 6 października 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Wyjazdy
Wyjazd do Kato, terenami przez Halembę, Stare Panewniki. Potem asfaltem do centrum do Mychy, która jednak na rower nie zdecydowała się iść :P. Więc odprowadzona pod Polibudę, ja pojechałem na Muchowiec (przez Trzy Stawy) bo były treningi akrobatów, niestety się spóźniłem. Potem przez Park Leśny do Piotrowic. Murcki olałem, pojechałem od razu dalej w kierunku lasów w Mikołowie, Straganiec też ominąłem choć dawno nie byłem, kierunek na Śmiłowice, Śmiłowice-retę, gdzie miałem być już dawno ;). Tam pokrążyłem, pojeździłem. Potem już kierunek Halemba, po drodze niesamowite osadniki/hałdy KWK Halemba, w których można się utopić =P. Pobłądzenie po Halembie i powrót jednak tą samą trasą przez las, po ciemku, bawiąc się terenem z lampkami. I nagle prawie duże BUM, bo zza zakrętu wyskoczyła sarna :P. Awaryjne hamowanie i palpitacja serca. Kilkadziesiąt metrów dalej następna sarna, stojąca w najlepsze na środku ścieżki, nie zamierzająca się sunąć mimo rażenia po gałach :P. Zwolniłem, podjechałem, sarna ruszyła i zaczęła biec obok mnie =P. No dzień sponsorowany przez sarny normalnie. Na hałdzie w Halembie było ich multum. Jedna za drugą. A susy które odprawiały z górki to mnie pozostawiły do teraz w głębokim szoku.

Do Katowic fajnie szybko, mimo terenów avg 23,5 co mnie zdziwiło aż :P. Ale wreszcie można naciskać na pedały i nie skacze ;). Błądzenie po Kato, błądzenie po terenach, bo znakowanie w naszym regionie to masakra. A pod koniec nie miałem już czasu na eksploracje nowych terenów ;).
Kolejny wyjazd, który przekonuje mnie jak ZAJEBISTE mamy w okolicy tereny, a nic się z tym niestety nie robi. Zamiast powytyczać trasy, poopisywać, zrobić mapy i trzepać kasę z zainteresowania ludzi taką turystyką, ma się to głęboko w dupie niestety.

Dzień mega na plus. Tereny absolutnie fenomenalne, miejscami przeprawy strumieniowe lepsze niż w górach :P. Jura także wysiada, fragmenty tras piaskowo-sosnowych to rarytasik :). A miejsc na ogniska wszędzie peeełno. Ba, ogniska... namiot :D. Kilka błotnych masakr, kilka skoków z rowerem na plecach, jeden zakończony w strumieniu... :P. Parę komarów, mnóstwo dziwnych much, tuzin saren, zero kapci, kilka kuni, zero utonięć w hałdach :P.

No i ciepło cały dzień. I słoooońce, zero chmur. Dopiero kiedy? Wtedy kiedy były bardzo mile widziane - podczas zachodu słońca, nad horyzontem. Zachodu, który dane było oglądać akurat z bardzo dobrego miejsca widokowego - wspomnianej hałdy z sarenkami :P

Po powrocie do sklepu i szybki obiad sponsorowany przez Pudliszki :P. Z lenistwa. Podczas jazdy pączusie z Piotrowic <3, drożdżówki z Piotrowic <3, cooola, wooooooda.

Wszystkie fotki na Picasie, kilka poniżej.

Merida w pełni jesienna (:


Przeprawa tunelikiem, bardzo sympatyczna :P


Jedno z wielu spojrzeń na zachód


Zachodzik z hałdeczki


Taa :P


Krówka fullówka i ja :P


Sarenki wersja ileśtam


Kolejne spojrzenie na zachód i strzała na Zabrze


Panoramka z hałdy. Widok w stronę Halemby

Wolności, Platan

Wtorek, 5 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście
Jak w tytule, wyjazdu brak bo uczelniaaaa a potem piwko w Kato z nowo upieczonymi studentami. Choć starzy wyjadacze też się trafili

Hałdy - inspekcja

Poniedziałek, 4 października 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Przejażdżki
Miały być tereny na wschód i podróż przez Halembę w kraine nieznaną, ale zabrałem się z bracikami, którzy ów pomysłu odmówili, na szybki myk po naszych hałdach. Ale że się wyjazd przedłużył tom sobie dalszą jazdę darował bo czas się kurczył : <

Na hałdę ogniskową obadać stan drewna, obadać miejscówkę ogniskową na bocianim =P. Potem mała eksploracja złóż wungla i powrót przez Park Powstańców. Na sk8 na banana i snickersa, wedle upodobania :P

PS. CIEPŁOOOO

Zmniejszanie skoku amora in progress :P


Ukazywanie bracikom nowego oblicza ścieku i przesyłu prądu do chłodni :P


Dziaduś Marcin przechodzi przez mosteczek, gdy młodziutki duchem i ciałem podjeżdżający wszystko na stojąco Michał dłubie w mule :P


Merida sin tru da map. Którą muszę skleić

Zakupy

Sobota, 2 października 2010 · Komentarze(14)
Kategoria Po mieście
Z raaaana do Sosnowsi po korbę nową. I tutaj doprawdy, kolejny już raz podziwiam pewien paradoks (pierwszy raz był, gdy bracik kupował sprzęt do swojej Meridy :P)... Moja stara korba, Deore M532 z rocznika 2007 kosztowała mnie kiedyś 170zł. Ta sama korba po trzech latach w tej chwili w sklepach kosztuje... 270zł oO. Co lepsze - NOWA korba Deore, czyli ten sam poziom, rocznik 2010 kosztuje 229zł... Od kiedy to nowsze jest tańsze niż starsze?? No chyba że chodzi o tą różnicę w wadze na korzyść mojej byłej korby - całe 4 gramy =P

Drugi paradoks korb. KOMPLETNIE nie kumam kto o zdrowych zmysłach kupuje korbę XT. Różnica w wadze SLX vs. XT to 26 gram, a różnica w cenie? 300 złotych! No po prostu gratuluje :P. Choć fakt, XT mi się podoba, SLX nie ;). Powiedzmy, że kumam kupowanie Aerozine, ale XT to dla mnie kompletna pomyłka ;o. Choć większą paranoją jest to, co dzieje się z moją eks - M532 :P

Tak czy siak, przy okazji zleciałem sobie o blisko 100g z wagi, może w górach po całodziennym wyrypie ta myśl doda mi sił... :P

Po powrocie do sklepu, zmienić urwaną szprychę. Potem z racji lecącego jak cholera dnia, od razu wybrałem się z bracikami na piwko potem kierując się już niestety szybko do domu. Niby słońce było, a chłodno ;).

Przypadkowe oblewanie :P


Foty porównawcze :P


Doprawdy... Gdy patrzyłem na starą korbę w rowerze stwierdzałem, że "nie ma tak źle". Dopiero gdy zobaczyłem obok nową korbę, zobaczyłem opłakany stan tej starej... :P. Kolejny raz już mam takiego schiza i kolejny raz niesamowicie mnie to zadziwia :P