GOP terenowo :)

Środa, 6 października 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Wyjazdy
Wyjazd do Kato, terenami przez Halembę, Stare Panewniki. Potem asfaltem do centrum do Mychy, która jednak na rower nie zdecydowała się iść :P. Więc odprowadzona pod Polibudę, ja pojechałem na Muchowiec (przez Trzy Stawy) bo były treningi akrobatów, niestety się spóźniłem. Potem przez Park Leśny do Piotrowic. Murcki olałem, pojechałem od razu dalej w kierunku lasów w Mikołowie, Straganiec też ominąłem choć dawno nie byłem, kierunek na Śmiłowice, Śmiłowice-retę, gdzie miałem być już dawno ;). Tam pokrążyłem, pojeździłem. Potem już kierunek Halemba, po drodze niesamowite osadniki/hałdy KWK Halemba, w których można się utopić =P. Pobłądzenie po Halembie i powrót jednak tą samą trasą przez las, po ciemku, bawiąc się terenem z lampkami. I nagle prawie duże BUM, bo zza zakrętu wyskoczyła sarna :P. Awaryjne hamowanie i palpitacja serca. Kilkadziesiąt metrów dalej następna sarna, stojąca w najlepsze na środku ścieżki, nie zamierzająca się sunąć mimo rażenia po gałach :P. Zwolniłem, podjechałem, sarna ruszyła i zaczęła biec obok mnie =P. No dzień sponsorowany przez sarny normalnie. Na hałdzie w Halembie było ich multum. Jedna za drugą. A susy które odprawiały z górki to mnie pozostawiły do teraz w głębokim szoku.

Do Katowic fajnie szybko, mimo terenów avg 23,5 co mnie zdziwiło aż :P. Ale wreszcie można naciskać na pedały i nie skacze ;). Błądzenie po Kato, błądzenie po terenach, bo znakowanie w naszym regionie to masakra. A pod koniec nie miałem już czasu na eksploracje nowych terenów ;).
Kolejny wyjazd, który przekonuje mnie jak ZAJEBISTE mamy w okolicy tereny, a nic się z tym niestety nie robi. Zamiast powytyczać trasy, poopisywać, zrobić mapy i trzepać kasę z zainteresowania ludzi taką turystyką, ma się to głęboko w dupie niestety.

Dzień mega na plus. Tereny absolutnie fenomenalne, miejscami przeprawy strumieniowe lepsze niż w górach :P. Jura także wysiada, fragmenty tras piaskowo-sosnowych to rarytasik :). A miejsc na ogniska wszędzie peeełno. Ba, ogniska... namiot :D. Kilka błotnych masakr, kilka skoków z rowerem na plecach, jeden zakończony w strumieniu... :P. Parę komarów, mnóstwo dziwnych much, tuzin saren, zero kapci, kilka kuni, zero utonięć w hałdach :P.

No i ciepło cały dzień. I słoooońce, zero chmur. Dopiero kiedy? Wtedy kiedy były bardzo mile widziane - podczas zachodu słońca, nad horyzontem. Zachodu, który dane było oglądać akurat z bardzo dobrego miejsca widokowego - wspomnianej hałdy z sarenkami :P

Po powrocie do sklepu i szybki obiad sponsorowany przez Pudliszki :P. Z lenistwa. Podczas jazdy pączusie z Piotrowic <3, drożdżówki z Piotrowic <3, cooola, wooooooda.

Wszystkie fotki na Picasie, kilka poniżej.

Merida w pełni jesienna (:


Przeprawa tunelikiem, bardzo sympatyczna :P


Jedno z wielu spojrzeń na zachód


Zachodzik z hałdeczki


Taa :P


Krówka fullówka i ja :P


Sarenki wersja ileśtam


Kolejne spojrzenie na zachód i strzała na Zabrze


Panoramka z hałdy. Widok w stronę Halemby

Komentarze (2)

po pierwsze zrobiłem się przez czytanie głodny
po drugie zrobiły się smaki na ognisko
po trzecie nie ma dzików jest impreza ;p

to wszystko jakoś się ze sobą łączy :]

mehow 07:10 czwartek, 7 października 2010

podoba mnie sie to zdjecie gdzie Ty i meridka, btw. taka czysta wyszla, scierales z niej syf przed zdjeciem? ;P

PS sarenki sa fajne! Nie nalezy sie ich bac ;)

razor84 06:40 czwartek, 7 października 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa gowdu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]