Spontan bo Rychu mignął mi statusem na GG, że nocnie jedzie do Zabrza ;). A że sam planowałem w nocy pojeździć w terenie to szybko się podłapałem. Co prawda terenu nie było bo musiał jechać na Waryniol, ale zawsze.
Potem w dodatkowym towarzystwie bracików (numer jeden i numer dwa) udaliśmy się na konsumpcję cudownych tworów naszych browarów.
Generalnie mokro, co mnie zdziwiło bo nie widziałem że pada, ale ciepło (a ubrałem się za grubo :P ale w domu jakoś chłodno było). Fajnie się jeździ w taką pogodę =)
Do Gliwic na piknik lotniczy, parę samolotów, sporo błotka bo lało. Powrót do Zabrza i potem wieczorem wyjście na Rogacze na sk8. W trakcie tripu do Gli zgubiłem lampkę tylną : < najbardziej szkoda akumów :P. Chciało się głupieć i skakać to się ma :P. Z plenerka powrót w kurtce bo zimno, około 12
Na sk8 na piwo, potem na Waryniol. Potem odprowadzanie kobiet, które wydłużyło się o świeże nocą bagietki i Rogaczka. W domu raaaaano. Zabójcza średnia z prowadzenia roweru (:
Nasze zamki i konstrukcje drogowe z piasku na boisku do siatki - sooory =P
Miejscówa na powitanie słońca ;) nawet mini ognisko się trafiło.
Po górach mięśnie zmęczone, ale że bikestats ukazał, iż do 3000 tego roku brakuje tylko 19km, postanowiłem dokręcić :P. Full tak jak stał po górach, tak wyjechał. Czyli skrzyp, zgrzyt itd =P
Na kapciach wciąż, więc głównie tereny. Poszukiwania miejsc na nowe ognisko, misja zakończona sukcesem. Pojechaliśmy dalej terenami, które średnio były nam znane :P. Odkrywaliśmy nowe ścieżynki, zaskakiwaliśmy się naszą niewiedzą na temat naszego miasta i obserwowaliśmy oraz karmiliśmy komary GIGANTY, które gryzą nawet gdy się jedzie oO.
Sośnica, hałdy, szyby wentylacyjne, tory, hopki, Janek, Makoszowy. Potem na centrum na Rogacze urodzinowe, później wspominki i dyskusje na temat zmian w mieście :P. I na końcu dzięki uprzejmości miss Balbin - na daszek w centrum miasta. W ogóle miasto było tematem przewodnim =P
A 3000 pyknęły gdzieś w okolicach Placu Wolności, czyli znów - w mieście :). Nawet nie zauważyłem w końcu kiedy bo byłem w trakcie rozpędzania tej krowy na górkę Mikulczycką :p. W sumie myślałem, że gorzej będzie z tymi oponkami. 3000 osiągnięte i nawet przekroczone, chociaż potem w kilometrażu jest trochę prowadzenia ;). Jak na zakaz jazdy na rowerze to nawet niezły wynik ;). Do domu w nooocy.
Zapomniany cmentarz, nawet nie pamiętałem że jest właśnie tam
Le komin czyli quest pt. "zmieść to dziadostwo w kadrze". I w ogóle to źle zbudowali bo jest krzywy! =P
Do Palanta po bukłak dla Ani i po coś dla siebie, o czym przypomniałem sobie dopiero w domu :P. Potem wystarczyło słowo Michała i już postanowiono o wypiciu Rogacza, którego me oczy od dłuższego czasu nie widziały ;).
Po drodze na karczer i kompresor. Merida tak zapuszczona, że dwa runy nie wystarczyły :P. Na łączkę na Rogaczka i potem do sklepu zrobić zapasy na jutrzejsze góry. ALE! Dziś niedziela, skleroza nie boli... Carrefour zamknięty, Lidl zamknięty... Trzeba było cisnąć do Tesco, które prawie mi zamknęli. Po ciemku do domciu.
Na Kończyce na Rogaczki.. Prawie zgubiłem okulary bo zostawiłem, musiałem się wracać na nasyp :P. Poza tym testy lamp. 1watówa się zjebczyła, będzie reklamacja.. : <
Umówieni zawczasu na ogniskowy wyjazd rowerowy, stawili się na placu boju. Ja nawet z dwoma rowerami, bo fulla dostała Monika ;). Ja na szosce wpakowałem się na hałdy, trochę bolało ale nawet dało radę :P.
Na miejscu szukanie drewna, dość długie bo już spaliliśmy pół tej hałdy :P. Potem odbieranie spóźnionej Gosi, i dalsze przesiadywanie. Pojedzeni postanowiliśmy dozbroić się przeciw komarom i udać na Rogacza na sk8 park :). Tam dołączyły następne osoby, niektórzy zatem ten dzień kończyli rano, ja jednak od razu po piwku odprowadzić Monikę. Full został u Niej na weekend z racji wyjazdu na szosie do Czech, miło sprawiać radość ;)
Preparacje do kolejnego fojeru, gdy jeszcze stary do końca nie zdążył się przygasić :P
Dziś prOfesjonalnie
Miejscówa
Uczestnicy
Było parcie na ogień [i dym]
Mega konik
Pierwszy raz na dworze z obiema Meridkami, więc focia musiała być :P
Dziś full, wypróbować nowy zakup - na przodzie wita nas XT :). Zamontowanie i regulacja przedniej przerzutki nigdy nie przebiegła szybciej. W sumie to w ogóle nic nie regulowałem.
Z bracikami pod Skarbowym, potem trochę kursów po mieście i kierunek lasy w Bytomiu. Tam trochę zjazdów, nagrywania i wygłupów :P. Potem kierunek Zabrze. Od razu do sklepu i na obiad ognisko na naszej ulubionej hałdzie ;). Pojedzeni i zmęczeni upałem rozjechali się do domów, gdzie po szybkim prysznicu ustawiliśmy się na mecz i Rogacze. Niektórzy tą imprezę przeżyli, inni musieli zostać reanimowani :P
Zjazdy w Bytomiu:
Foteki :P
Może to miejsce skłoniło nas tego dnia do zrobienia ogniska? :P Chyba taaak
Pod Palanta, na piwko na sk8 park, potem zmiana miejsca i do domu. Gleba na Goethego i skrzywiony hak przerzutki :P. Już poprostowany. Dużo prowadzenia roweru