Dziś full, wypróbować nowy zakup - na przodzie wita nas XT :). Zamontowanie i regulacja przedniej przerzutki nigdy nie przebiegła szybciej. W sumie to w ogóle nic nie regulowałem.
Z bracikami pod Skarbowym, potem trochę kursów po mieście i kierunek lasy w Bytomiu. Tam trochę zjazdów, nagrywania i wygłupów :P. Potem kierunek Zabrze. Od razu do sklepu i na obiad ognisko na naszej ulubionej hałdzie ;). Pojedzeni i zmęczeni upałem rozjechali się do domów, gdzie po szybkim prysznicu ustawiliśmy się na mecz i Rogacze. Niektórzy tą imprezę przeżyli, inni musieli zostać reanimowani :P
Zjazdy w Bytomiu:
Foteki :P
Może to miejsce skłoniło nas tego dnia do zrobienia ogniska? :P Chyba taaak
Dłuuuuuugi sen, z łóżka wyszedłem MEGA późno, ale musiałem odespać dwa dni ;). Na rower planowałem dopiero wieczorem, miał być Bytom i okolice, ale przyszedł SMS i plany zmieniły się na Gliwice.
Wyjazd jeszcze bardziej się opóźnił bo nad Zabrze nadejszła burza a potem ulewa. Jednak przeszło na szczęście i mogłem się pakować. Gdy tylko wyjechałem, zaczęło znów lać. I tak lało cały czas aż do Rybnickiej, gdzie czekała...gdzie czekałem na Anię =PP
Na pętelke przy autostradzie, potem jakieś dziwne tereny, gdzie z szosy robiono fulla. I powrót na Sikornik, do Zabrza znów przez Sośniczkę. Mokro mega, ale na szczęście obyło się bez gleb ;) a wizje miałem co chwilę, po oglądaniu dzisiejszego Tour de France =P
Wyjazd na Masę do Gliwic, z Markiem tylko, reszta ekipy została na meczu =P. A ze wschodu dziś nic nie przyjechało... Dwie osoby spotkaliśmy jednak na Kraku. Późno wyjazd bo o 17.30. Na miejscu idealnie na czas, osób średnio. Jeszcze po picie chcieliśmy, więc kierunek sklep. Wjazd po schodach i dobicie tyłu, snake ;). Więc od razu zawróciłem wymienić dętke =P. Okazało się, że z tyłu było za mało powietrza na takie akrobacje :D. Dołączyłem więc do Gregorego, który łatał już koło przez wjazd tymi samymi schodami =P. Nie ma to jak mieć fulla i mały rozumek :P
Przejazd minął w zabezpieczeniu skrzyżowań i gadce o pierdołach na krótkofalówkach, nowym nabytku masowym :P. Niewiele rozmów, interwały. Kilku ćwoków wyprzedzających na ciągłych, jeden nerwus. Na Kraku decyzja o afterparty na stadionie. Zakupy na ognisko w Lidlu i kierunek - Stadion XX-lecia. Tam po 22 zebraliśmy się i odprowadziliśmy Anię na Sikornik, potem do domu przez Sośnicę. A teraz zasłużona Cola z lodem ;). Ciepło dziś byłoooo! Ale komarów mało :)
Na spotkanie do Gliwic. Mega wkurwy w Zabrzu po przesiadce z fulla, z tego zasranego miasta nie da się kwa wyjechać, żeby nie jechać po rozpieprzonej kostce albo po równie rozpieprzonym asfalcie! oO
Przed 22 po spacerku na przystanek ubrałem słuchawki, włączyłem muzykę i udałem się w miasto pokrążyć spokojnie w rytm muzyki i pomyśleć :). Później w tereny, później na Maciejów i tamtędy do Gliwic. Jakoś tak się trafiło, że pojechałem na Szałsze :P.
Stamtąd pod Radiostacje bo odkąd zmieniła oblicze to jezscze jej nie widziałem, niestety wejść nie można już było. Na 23 na Rynek. Tam cola i powrót do domu
Braciki wyciągnęły mnie na rower, szybki przejazd po hałdach, traska podobna do wczorajszej, z rozszerzeniem ;)
Kilka fajnych podjazdów i zjazdów. Potem niestety do domu bo chcieli oglądać mecza =P
Pokazujemy sobie Zabrze
Nadganiam braci, którzy zamiast jechać nad jeziorko, chcieli mnie zgubić =P
Fotka z ceskoslovacką S200 :P
S200-2110. Najcięższy lok manewrowy w Polsce =) Średnio wykorzystał swój potencjał, ciągnął 7 węglarek specjalnych typu F - modele 418V najprawdopodobniej
Na spotkanie pod Platana. A potem na szybki teren bo nie chciało się do domu. Postanowiłem się więc pouczyć znów latać na Meridzie, mimo braku kasku :p
Na hałdy więc, szybkim tempem przez park, trochę błotka dla cery. Potem podjazdy, zjazdy, hopki. Nawet nieźle wznosiło ;)
Przejażdżki po sklepach rowerowych w celu reanimacji fulla po zalaniu go w górach wszystkim co bardziej lub mniej płynne. Szukanie klocków Accenta spiekanych, w końcu kupione oryginalne Avidowskie, metaliczne, na aluminiowej blaszce. Do tego spartaczone odpowietrzanie i ustawianie hamulców w MkBike'u w Gliwicach, na które trzeba było czekać półtorej godziny. Drugi raz na serwisie tam i drugi raz masakra.
Tarcza przednia do wymiany bo klocki wciąż się ślizgają, przodu nie sposób zablokować. Tył ledwo. Ale grunt, że już oba hamul...spowalniacze. Makabra no :/. Do tego piasty bębenek zasrany i czasem ostre koło wychodzi, korba ledwo się kręci a na sterach wciąż luzy. Makabra do kwadratu.
Wycieczka z bracikami, powrót w mżawce, chłodzącej bardzo miło. Szybki afterek za Platanem, Rogaczek.
Przed pierwszym sklepem. Klocki drogie i nieznane
Na Kraku, czekając na powrót Meridy z serwisu. I czekając.. I czekając.. Aż w końcu przejażdżka na Marcinowej Meridzie, której V-ki są silniejsze niż moje hydrauliki :P