W poczuciu pustki postanowiłem dziś pojechać na dawno nie odwiedzaną hałdę na Biskupicach, w pustce szczęśliwie przeszkodzić postanowili bracia, potem także Marek.
Najpierw z kapciem z przodu na kompresor - lenistwo po zmianie opony nie pozwoliło napompować w domu. Spotkanie z bracikami i wspólnie przez Zaborze Północ na hałdy. Tam sesja zdjęciowa, zdzwonienie z Markiem, podziwianie gaszenia hałdy, wertepów, oczywiście gleba Marcina, szybko zjazd ulicą kurzową na Biskupicką i do Marka. Bawienie się i szpanowanie licznikiem, potem na pole, posiedzone i kierunek centrum i dom. I tyle.
Ksero, pod Palanta na spotkanie, braciki i towarzyszenie Im w tripie pod kąpielisko. Potem powrót. Ostatnie metry w deszczu, test wodoodporności spodenek =P
Dziś miało być bardzo spokojnie, po wczoraj. Od początku w planach ognisko jeszcze za dnia i wylegiwanie się. W domach wylegiwaliśmy się tak długo, że na dwór wypadliśmy dopiero popołudniem ;).
Trasa do bracików, stamtąd do Praktikera na chwilkę, później po świeżą i darmową wodę na Szyb Maciej i stamtąd szukanie sklepu z pieczywem i Rogaczami (oraz jabłkowym lizakiem dla mnie =D). Kierunek hałdy między Zabrzem a Sośnicą, przez parki i lasy [i tory].
Posiedzenie, pojedzenie, popicie i powrót na domy.
Rozłożenie roweru, mycie, smarowanie, składanie. Pierwsza kąpiel fulla. Mycie okazało się baaardzo problemowe. Lakier matowy, na którym widać wszystkie ślady błota, robią się mazy itd. Pod prysznic nie mam serca włożyć bo w ramie z tuzin łożysk, których nie chce mi się rozkręcać i czyścić zbyt często. Więc tak zapobiegawczo i niedokładnie, głównie ruchome części.
Zmiana opon z grubych laćków na coś trochę bardziej się toczącego, brunoxowanie amortyzatorów, kolejne zmiany ciśnień, łańcuch, tylna przerzutka, tarcze. Odkryłem wreszcie także, która część wahacza tak brzęczy :P. Przykręciłem. Zlikwidowałem także wreszcie luz na prawym SPD. Zdjąłem też korbę, która wydaje się już być mocno do wymiany :/. Łącznie z hollowtechowym suportem.
Chwyciłem za buty i chciałem już wychodzić, gdy zobaczyłem że na bloku prawego buta mam... ślimaka :P. Żyje tam sobie od wczorajszych wycieczek, żywy =P (no teraz wziął prysznic). Pozbyłem się i pojechałem na krótką przejażdżkę po nocy, na stację, sprawdzić amory i kasetę. Biegi wciąż skaczą, jednak jest lepiej...
Miałem wziąć rower i pojeździć po sklepach, załatwić co chciałem. Potem miał być mały serwis bajka wreszcie. Ale telefon chciał inaczej :P. Skończyłem na Koperniku na polance, gdzie świeciło i grzało nas piękne słoneczko =).
Małe wytoczenie roweru z domu z racji kupna pompki Rock Shoxa do amortyzatorów, mały pickup z kina, spacerek i Żuberek po sprawie. Tył pracuje o niebo lepiej, przód już wcześniej był całkiem całkiem, do większych regulacji potrzeba wycieczki w teren :). Generalnie takie wyjście na rower żeby wyjść, trochę podotykać bo od razu humor lepszy.
A to ów cudo, drogie niczym złoto oO:
PRZYPOMINA SIĘ WSZEM I WOBEC, IŻ W PIĄTEK GLIWICKA MASA KRYTYCZNA - jubileusz! gmk.slask.pl
Drugi przejazd testowy, pompowanie amora w sklepie, wymiana kasety.. Potem Żuberek z Markiem w plenerku, potem małe śmignięcie żeby Go częściowo odprowadzić. Potem tour de centrum, kilka asfaltów, kilka podjazdów w parkach, kilka zjazdów po schodach. Ogólnie znów testy i nauka jazdy :)
Zaraz po złożeniu przyszła pora na test. Podjazd na stację w celu jakiegokolwiek napompowania dampera, potem na Żuberka do bracików, oblać sprzęt. Następnie powrót.
Kilka górek asfaltowych, kilka zjazdów asfaltowych. Spokojnie bardzo, bo okazało się, że nowy łańcuch absolutnie nie dogaduje się z kasetą XT. W drodze do bracików kolano bolało, w drodze powrotnej nie - trzymałem stopę na SPD całkiem prosto. Hmm.
Wniosek jeden - przestawić bloki. Wniosek dwa - ale ten rower się buja =P