Wcześniejszy wyjazd na miejscówkę ogniskową w celu przytaszczenia i porąbania drewna na after po Masie. Po małym drewnobraniu z Chemikiem i Rychem udaliśmy się na Kraka, gdzie zbierali się już Masowicze.
Duszyczek przyjechało 32, objazd dość żwawym tempem skróconą trasą "pozasezonową", z muzyczką gdyż kwazik znów przyjechał do nas z Krakowa :). Po Masie dał też do podpisu kolejną makulaturę i rozjechaliśmy się, niektórzy do domów niektórzy do sklepu i na ognicho.
Po afterze zaproszeni przez Kubę na after aftera pojechaliśmy na Zabrze w towarzystwie Aniki, Krzyśka, Janka oraz przez część drogi McArona. Do domu póóóźno.
Pomarańczek soczek! =P jakieś gadki
Przed odpaleniem petard. Wciąż gadki :P
Prawie złapano mnie przybijającego półżywego żółwika z kwazikiem :P
Miało być tego trochę bo trza było pokrążyć po sklepach, ale wszystko znalazłem blisko domu a dalszą podróż przerwał kapeć z tyłu :P. Na szczęście pod domem więc zaniosłem zimówkę i dalej dokończyłem pieszo.
Trochę kiepskie rozpoczęcie nowego roku =D
EDIT Chciałem ściągać koło patrzę a tu jebitny gwóźdź wbity po całości oO
Miała być większa ekipa Gliwice+Zabrze, ale coś nie pykło i na wyjazd umówiłem się tylko z Serafinem. Wyjazd miałem mega spóźniony więc pojechał sam, ja dopiero zbierałem się z domu. Dogonić się nie udało bo jak naprawiłem duży blat w korbie, to zepsułem średni =P. Nie ma to jak serwis na szybko.
Także na Rynek w Bytomiu samotnie, z iPodem. Tam około 36 osób. Parę fotek, szopka jakaś wielka, mikołaje, prezydenci, nagrody etc. Dostałem też odblaskową przepaso-opaskę na tułów :P. Najs.
Wyjazd. Serafin uciekł do przodu a mi generalnie cały przejazd minął w towarzystwie Dynia i naszych pedałów :P. Narzekając, komentując i rozmawiając dojechaliśmy do Rynku po 8km pętli. Tam czekały koksiaki, na szczęście :P. No i gorąca herbata oraz pizza. Ponownie wypasik. Wpadł jeszcze Mario, bez roweru bo prosto z pracy. Pogadane, pożyczone wesołego i tyle by to było wizyt na Masach w Bytomiu. A to za sprawą niezrozumiałej zmiany terminu i wypięcia się na pozostałe Masy w regionie. W sumie szkoda
Droga powrotna z Serafinem, tą samą trasą. W Zabrzu wizyta u Ani i Kuby w celu oddania świecidełek, zaproszeni na afterparty które skończyło się po godzinie 3 w nocy. Odstawiłem Serafina na Mikule i samotnie pojechałem do domu wisieć na telefonie do 7 rano ;).
Zaraz po przyjeździe na Rynek
Ekypa
Podczas przejazdu, z Dyniosławem =). Oczojebne kolorki
Do Gliwic, przez Gliwice, z Gliwic. Wizyty w kilku miejscach, wykorzystując szybki transport zimowy a.k.a. rower :). W Zabrzu też kilka postojów.
Drogi osiedlowe to jest jakaś masakra. Samochody w korkach bo nie potrafią ruszać, piesi łamią kończyny, a rower tańczy jak pijana dziewica :P. Dzielnie wyjechałem bez maski na ryju, ale przed Sośnicą miałem już postój naprawiając ten zły wybór ;)
NFZ nie odśnieżył parkinga :P. Za kare przestraszyłem pielęgniarki wbitką w kominiarce :P
Krótko przed planowaną godziną odjazdu spiknięcie z Anią i brum na Plac Wolności. Gdzie tłumów nie było :P. Nawet Kuba bez roweru, bo chory. Ja to się tam leczę na rowerze =P
Jedni byli w stanie wskazującym na chorobę, inni próbowali dotrzeć ale nie dotarli, inni powyjeżdżali, inni dupy nie ruszyli. Jechało się bardzo sympatycznie, trochę spuszczone powietrze z przodu i było lepiej. Ale tylnego hebla wciąż brak :P. Za to RST mimo mrozu chodzi jak złoto... :P
Po Masie afterparty w 2kanie, potem odprowadziliśmy z Anią Serafina i Janka na Mikule, stamtąd inną trasą przez park Dubiela do domu. Dystans z bikemapy.
Przygotowania
Zimówaaaaa
Zbiorówa
Z "ijujuju" przed nami :P Za nami zresztą też
Przed knajpą, pozapinane pedały :P
I jeszcze zostałem uwieczniony jak opierdalam Michała, że Mu się dupy na rower ruszyć nie chce :P. -> http://www.youtube.com/watch?v=V2SmVT2YZwI