Wilkowice -> Klimczok -> Skrzyczne

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · Komentarze(6)
Kategoria Wyjazdy
Kolejna krótka noc przedwyjazdowa (zwyczajowo tak) a następnie wyprowadzenie z parku maszyn (a.k.a. Garażu :P) Meridki celem osiągnięcia wzniesienia o nazwie Wiadukt Nad Torami i szybki schodasty zjazd na dworzec i do kas :P. Tam strajk PR, więc bilet zakupiono u IC.

Oczekiwanie opóźnionego kibla z Gliwic, w którym czekało moje towarzystwo na ten wyjazd. W pociągu dobicie dampera i amora bo plecak nawet ciężki i za duży SAG się zrobił. W Katowicach biegiem (szumem opon) na pociąg na Zwardoń (choć katowicki dworzec postanowił opisać ten pociąg jako relację Katowice - Zduńska Wola :P). Bez planowanych zakupów z racji tego opóźnienia, ale już w pociągu. Niestety PKP miało dla nas inny plan :P. Kazano z kibla wysiąść bo jak zapowiedziane - nie odjedzie z przyczyn technicznych. Po krótkim spędzeniu bydła zwanego też czasami "pasażerami" lub "klientami" na peronie 4, najbardziej reprezentatywnym, po krótkiej dezorientacji całego towarzystwa i po kilku pętelkach od krawędzi do krawędzi, bydło wpędzono znów do tego samego kibla i tak oto - odjechali :P.

Droga minęła bardzo szybko, trochę sennie i trochę planistycznie. Pamiętna z kilku wyjazdów stacja Wilkowice Bystra przywitała mżawką, lekkim deszczykiem. Poszukiwania szlaku i ruszyli, początkowo po asfaltach gdzie 2.4 i 2.5 cala na kołach skutecznie męczyło me zmęczone nogi. Tak, na samym początku już wiedziałem że to nie będzie łatwy dzień :P. Prawie dwa i pół kilo w samych oponach, boli : <
Pierwszy teren, pierwszy podjazd - stromy, jak to w tamtych okolicach. I uda poczuły co to kwas :D. Myślałem że będzie tak cały dzień, byłem zrezygnowany - na szczęście potem nogi trochę się rozruszały. Tylko łydki napięte bo było trochę podejść.

Z Wilkowic niebieskim, trochę z buta. Po spotkaniu z czerwonym lepiej, potem na nartostradę bo nią można było jechać, pieszy niebieski oznaczał pchanie. Jednak kosztowało nas to objazd i zgubienie czerwonego, padło zatem na czerwień, która tak jak pokazywały izolinie - była czerwienią iście krwistą ;). www.zbuta.pl i do przodu. Na zmianę w siodle, z buta. Generalnie gdyby było więcej mocy to dałoby się sporą część przejechać, ale gotować mięśni na sam początek nie miałem ochoty, a Ania bardzo się z takiego rozwiązania cieszyła, ja też bo inaczej byśmy się stracili i tyle ze wspólnej wyprawy ;).

W schronisku na Klimczoku obgadywanie zjazdu, gorąca herbata (4,5zł za dużą bez cytryny - zgroza. Swoją drogą - plasterek cytryny 50 groszy?! :P) i szamanie zapasów. Zjazd czerwonym do żółtego i myk do Szczyrku. Czerwony pełen średniej wielkości kamerdolców ale dało się jechać, w dalszej części poprowadzony stromym zboczem - inaczej jak z buta w mokrą pogodę na bank się nie da ;o. No chyba że na niskich ciśnieniach, ale i tak zabójstwo bo krzaki mokre i szlaku nie widać, a korzeni pełno. Po drodze spotkaliśmy dwóch bajkerów podążających w przeciwną stronę. Po minięciu tej sekcji znów da się jechać. Ogólnie zjazd bardzo szybki, bez zwrotów, trochę singla ale w większości typowy beskidzki dukt leśny. Żółty podobnie, końcówka po płytach, potem asfalt i szybki wjazd do Sczyrku.

Przerwa na foto, telefon i krótki serwis, kierunek Skrzyczne szlakiem niebieskim. Po drodze jeszcze sklep, przy którym karmię jakąś sukę w ciąży =P. Niebieski na początek już bardzo stromy ale podjeżdżalny, potem dużo z buta, na zmianę siodło, pieszo. Przed Jaworzynką podjeżdżalny. Tam przerwa i dalsza podróż prosto we mgłe, bo tylko to było widać. Widoczność jakieś 7-10metrów. Kierunek nartostrada bo tamtędy łatwiej, choć czasem krótkie odcinki z buta. O dziwo po drodze spotykamy znów tą samą sukę i tym razem Ania ją dokarmia ;). Skubana ma nogi, wali uphill lepiej niż my =D

Ale generalnie całość od Jaworzynki do podjechania, na hardtailu kiedyś wyszło lepiej :P. Skrzyczne osiągamy dość szybko, wciąż wyprzedzając zakładany czas, odpoczynek na "ganku" schroniska :P. Do środka po "victory beer" i szamanie zapasów kolejne, potem fotka time i zjazd niebieskim z racji braku czasu. Na początku kamerdolce, potem już lepiej a potem jeszcze jeszcze lepiej ;). Zjazd szybki, kilka fajnych zakrętów, jazda od lewej do prawej krawędzi szlaku, szukanie szybkich ścieżek. Trochę hopków z korzeni itd. Prędkości do około 60kph. Przed samą Lipową trudny technicznie o dużym nachyleniu, dużo gałęzi które zwalniały bo trzeba było nimi dostawać po ryju :P. Czego skutkiem zadrapanie na lewym oczodole ;). Wpadam na asfalt i czekam na Anię.

Teraz już asfaltem do Żywca, żwawym tempem. W Żywcu łapiemy się na wcześniejszy pociąg (miał opóźnienie, choć był przyspieszony =P). Szybki trip po browary do sklepu, gdzie Pani ekspedientka i podsklepowy menel byli zachwyceni koszulką kolarską z kieszonkami na Rogacze z tyłu =P. Na peron podjechała jednostka ED72 w nowym ubarwieniu interREGIO, z pierwszą klasą z tyłu, którą z przymusu musieliśmy zająć =P. Rowerki zapakowane, dołączył do nich jakiś makrokesz i tak oto na przyjemnych fotelach i w komforcie minęła nam podróż powrotna ;). Pani konduktor zrozumiała sytuację i nie pisnęła słowem na temat biletów klasy 2 w klasie pierwszej :P. Zresztą w ED fotele w klasie 2 bardzo podobne, o ile nie te same (w zależności jak się trafi). W Kato przesiadka do kibla i do Zabrza, tam niestety zostawiam Anię która podąża do Gliwic. A ja i Meridka rozochoceni licznymi skrętami w górach, odnajdujemy na chodnikach drogę przynoszącą maksimum radochy z jazdy ;)

W domu zgon ze zmęczenia i niewyspania, sprzęt pozostawiony sam sobie do późniejszych renowacji ;). Ale błota baaardzo niewiele, więc nawet nie ma czego czyścić. Chyba najczystszy wyjazd w historii :P

Filmik krótki. Wpierw podjazd na Skrzyczne - nartostradą / czerwonym rowerowym z Jaworzyny. Potem zjazd żółtym z Chaty Wuja Toma. Następnie zjazd ze Skrzycznego niebieskim do Lipowej, fragment po kamerdolcach, troche po połowie trasy.



Słit focie:

Podjazdowo we mgle. Przed Klimczokiem, po zjechaniu z niebieskiego na nartostradę


Też PRZED Klimczokiem :P tylko, że schroniskiem (drogim jak jasna cholera!)


Zjazd z Klimczusia


A tak się bawią Panowie (i Pani!) na wyciągu :P. O dziwo nie tylko DH, hardtailowcy XC też się znaleźli... Nie tędy droga Panowie! Ale fakt, kiedyś muszę tak podjechać bo w życiu na wyciągu nie siedziałem ;)


Push it, wersja Skrzycznego, nartostrada z Jaworzyny


Ta sama nartostrada


Szczyt. Skrzyczne :) Rozochocona i obchwalająca przez telefon łatwość podjazdu =P


A ja musiałem postępować wedle tradycji :P


Zamyślenie nad Skrzycznym ;)


A tak oto prezentuje się historia i czasy teraźniejsze :))


A teraz popis =P


Fotka ze zjazdu. Niebieski do Lipowej

Komentarze (6)

widze ze optymizm przewaza =PP
tak, wybieranie takich szlakow to zawsze ryzyko zbuta.pl ;]

nax 11:53 środa, 21 lipca 2010

nie wiem czy sie podoba, to juz musicie sami w swoim lozku ustalic ;)

razor84 09:03 środa, 21 lipca 2010

no to klasycznie po Beskidzie Śląskim, z mgiełką :P pociągi? norma, szlaki piesze i bikewalking? standard:) drożyzna w schroniskach? nawet mi nie przypominaj :P

k4r3l 16:58 wtorek, 20 lipca 2010

pytanie czy starej Meridzie sie podoba ;P

nax 15:22 wtorek, 20 lipca 2010

nie ma to jak "opozniony pociag przyspieszony jest opozniony o... , opoznienie moze ulec zmianie" :P

podoba mi sie to zestawienie przeszlosci i terazniejszosci ;)

razor84 15:16 wtorek, 20 lipca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa edzaw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]