Jezioro, ta? ;)

Niedziela, 13 czerwca 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Wyjazdy
Z domu o 14.20, tak celowane aby na 19 znaleźć się w Gliwicach na spotkanko :). Trasa na szybko na Google Maps -> zobaczyć Rybnik i jeziorko, przez Rudy. Ale jak wprowadziłem to mi tak jakoś mało kilometrów wyszło więc wziąłem znacznik i upuściłem obok pierwszego napotkanego na zachód od Rybnika jeziora :P. Czyli w sumie Racibórz też postanowiłem zahaczyć ;).

Do Żabki po wodę bo w domu pustki. I w drogę! Pierwsze ekscesy już na pierwszym skrzyżowaniu ;). Zapowiedź licznych konfliktów z kierowcami. Ale bez poważniejszych. Tylko w Sośnicowicach prawie we mnie staruch wjechał bo tak się śpieszył przede mnie wjechać. No to zwolniłem do 15km/h i tak ładnie go doprowadziłem po centrum aż do Ronda, gdzie nasze drogi się rozeszły ;>. Ale i tak Go żonka siedząca obok pokarała, tak fizycznie nawet : D. Lubimy :P

Do Sośnicowic bardzo szybko, wyprzedzając każdego, łykając miejscami nawet. W Sośnicowicach jakaś rozwalona droga i kolejne przeżycia na sztywniaku, masakra po prostu. Po tym wyjeździe tylne koło to już zdecydowanie do centrowania musi iść, aż na siodełku czuć bicie : <. Za dużo wyjazdów z XC po wertepach :P.

Z Sośnicowic przez jakieś zadupia, dziurawe drogi, równie szybko. Średnia soczysta bo jakieś 33, spadać zaczeła bo całkiem interwałowo się zrobiło. No i non-stop od domu wmordęwind :/. Całkiem przeszkadzający. Ale sił wciąż sporo, wciąż bardzo duże prędkości i zero problemów z kolanem.

Gdzieś za Łęgiem ruch wahadłowy, spadł łańcuch z przodu ponownie (brak przerzutki wciąż), musiałem zjechać na chodnik, a że za mną sznur aut to chciałem szybko uciekać. Na drodze kamienie wielkości jajków od kurków, budowa. Trzęsawisko, zjazd w lewo, koło w bok, nax lot w leeeewo. Przetoczyłem się po kupie tych kamieni, wyrżnąłem wreszcie na ręce i tak wyhamowałem. Na szczęście w rower ani we mnie samochód nie wjechał. Ale to nie przeszkodziło mi zaliczyć fajnej gleby. Niestety, całe uderzenie przyjął mój TZ7 : <. Aparat cały poharatany, wgnieciony przód, obiektyw na szczęście się wysuwa. Ale wkurwienie maksymalne, zupełnie niepotrzebna gleba :/. Do tego naciągnąłem plecy, stłukłem bok i wszystko mnie bolało. Brak rękawiczek też nie pomógł. Przedni hamulec do regulacji, pozbierałem się i chciałem zacząć jechać. Prędkość spadła znacznie, morale także nisko, bardzo nisko. Zabawne, pierwsze zdjęcia zrobiłem po tym jak rozwaliłem aparat, tak to bym go nawet chyba nie wyciągnął z tej kieszeni.... A od dawna zbierałem się żeby kupić sztywny pokrowiec za jakieś 10zł oO. Kurwa mać.

Wjechałem do Raciborza, okazało się że wcześniej źle pojechałem. I nie chciałem wracać się podobną drogą, Google Maps w łapę i szybko zmieniłem trasę - jedziemy na drogę 923. Staw sobie darowałem, humor miałem nienajlepszy. Podjechałem na stację po Colę i Snickersa bo byłem tylko na płatkach, które jadłem na śniadanie :P. Szybkie am i w drogę, także niezbyt szybko, nogi nagle się zmęczyły, plecy bolały. Walczyłem o średnią 31 ale nie było to wykonalne, zaczęły się kolejne częste interwały, podjazdy przed Rybnikiem też mnie trochę zniszczyły ;). Ale nie chciałem schodzić poniżej 30, oj nie. Walczyłem więc sobie i w Rybniku byłem z zapasem czasu mimo wszystko. Bez stawania skierowałem się na Gliwice. Jakoś zapamiętałem tą drogę jako bardziej "z górki"... A tu podjazd, zjazd, podjazd, zjazd... Trochę doskwierało udo, trochę ból stopy. Brakowało też przez cały dzień pulsometru, ale zepsułem w czasie wyjazdu w góry więc teraz jestem bez :/.
Z Rybnika wyjechałem już zmęczony, a wiedziałem że przede mną jeszcze kilka górek. Przed samymi Gliwicami mały kryzys, pierwszy tego dnia taki. Górka nad torami, na szczęście włączył się na iPodzie Showtek ;>. Głośność na maksa, ogłuszenie. Poczułem ciarki na całym ciele, samoczynnie spięły mi się mięśnie i górkę wziąłem szybciej niż jadąc po płaskim (choć tak mam często ;)), na absolutnego maksa, pod koniec drąc się w niebogłosy i strasząc tym rowerzyste jadącego w przeciwnym kierunku :P. Górka połknięta, na ustach uśmiech, palpitacja serca :). Po to się żyje, oooo tak.

Potem jeszcze podjazd na A4 w Gliwicach także bardzo ładnie łyknięty i jestem na Sikorniku 3 minuty przed czasem, z obronioną średnią 30,3 na 110km :)). Serce urosło. Sklep po wodę i colę i czekanie na umówione spotkanie.
Potem mała pętelka po Gliwicach, rozmowy i trip do domu. Po drodze jeszcze napad na Żabkę w celu kupienia mnóstwa jedzenia, które jem do teraz :P. W domu późno.
Dzień pozytywny, kilometraż z dupy ale miałem ochotę się ruszyć i tak się jakoś wybrałem. Nad jezioro Rybnickie, którego nawet nie zobaczyłem :D. Szkoda aparatu, no ale głupota boli. I uczy, miejmy nadzieję... A plecy mi ODPADAJĄ! :/ I dopiero teraz czuję wszystkie siniaki i obtarcia. Tak, gleby na szosie boooolą.
No i nie opaliłem śladu od opaski Livestronga, mimo wożenia jej na kierownicy :P. Ale słońca mało było, pod koniec nawet zimno mi trochę się zrobiło...

Profil:



No to mega dużo fotek :/ ->

Pole? I jakieś wzgórki. Waliło tam strasznie, jak w wielu miejscach tego dnia, tereny powodziowe. Mnóstwo zalanych miejsc (wciąż!), mnóstwo worków z piaskiem


Meridka. Ona zderzenie z glebą przeżyła idealnie ;)

Komentarze (5)

scrollem z boku strony sobie przewijaj :P nie paskiem

nax 12:51 wtorek, 15 czerwca 2010

nie po to mam scrolla ;)

razor84 12:46 wtorek, 15 czerwca 2010

to se przewijaj z boku =P

nax 11:59 wtorek, 15 czerwca 2010

i jak Cie tu w żyć nie kopnac za ten aparat? w gorach miales i nic, a na prostym i złapales zajaca (w sumie nie zlapales ;P). No, ale ja bylem nie lepszy i komorka tez powiedziala papa :/ , tylko 6210, to nie TZ7.

Ladnie natrzaskales tych kilometrow, tym bardziej, zes mial takiego falstarta.

PS nienawidze tej ebanej bikemapy, jak przewijam strone, to zatrzymuje sie na niej i powieksza/pomniejsza mape zamiast przewijac strone, grrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!! :////

razor84 11:28 wtorek, 15 czerwca 2010

..i jak ja bym miała to polubić :p..

włos się jeży ..wszędzie jak się czyta taką relację :D

myrta 14:16 poniedziałek, 14 czerwca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eswej

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]