Sikornickie boom

Niedziela, 23 maja 2010 · Komentarze(0)
Miałem jechać na Pyrzowice, miałem jechać na Toszek - cel bliżej nieustalony. Jednak Ania przekonała (ach ale to było trudne... :P) aby jechać do Niej do Gliwic, potem może do Chudowa bo ekipa masowa postanowiła zrobić ognisko. Niedługo potem kolejny telefon, ognisko jednak na Sikorniku. Pojechałem więc na Gliwice spotkać się z Anią.
Hah. To zaskoczenie gdy średnia spokojnie osiąga wartość 32km/h :). I to mimo syndromu dnia pojuwenaliowego w mięśniach.

Dojeżdżając do Sikornika, jadąc z impetem na skrzyżowanie, na zielonym, obserwuję skręcających z naprzeciwka. Jeden, drugi, trzeci staje i patrzy na mnie. Jadę więc dalej. Ale on postanowił się rozmyślić, sądząc chyba iż prędkość 55km/h to prędkość bardzo mała. Wrył się prosto przede mnie i zahamował. Ja także, mega poślizg i z impetem przypierniczam w jego prawy bok, łamiąc lusterko boczne rogiem. Ułamek sekundy później sklinając, butuję mu drzwi a mój puls osiąga astronomiczne wartości powodując trzęsawicę całego ciała przez następny kwadrans ;o. Cudem tylko nie miałem próby zdobycia licencji pilota lecąc daleko do przodu. Ładne BMW coupe serii 6, myślę że takie lusterko jest "dość" drogie, może się ciulu czegoś zatem nauczyłeś oO

Spotkanie z Anią, uspokojenie pulsu, sprawdzenie czy rower cały i skierowanie się do sklepu. Potem jeszcze trochę Jej testów kolana, później slicki vs. błoto i nax vs. komary. A później mogło być już tylko coraz przyjemniej. Kolejny z najprzyjemniejszych dni tego roku.
Powrót do domu o północy, odprowadzając wszystkich po kolei. Na Sośnicę z Rychem, później "pełna piz" do domu i rzyganie płucami ;).

Happy.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eszcz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]