Igry #2
Piątek, 14 maja 2010
· Komentarze(1)
Kategoria Przejażdżki, Nocą, Żubrzyk
IGRY dzień drugi. To w ogóle jest dziwny rok, dziwne Igry, Juwenalia też dziwne pewnie będą. Krótkie a emocjonujące, jakoś tak nie ma tego szału wokół nich. Ale pozytywne strasznie :). Jedne z lepszych.
A drugi dzień tym bardziej - na Igry postanowiłem jechać bajkiem, wpierw jednak kręcenie z Anią. Jakieś dziwne hałdy i kojące widokowo polany, o których tyle się naczytałem i nawyobrażałem, że zamiast sam się napawać, patrzyłem jak napawa się ktoś, kto je "znalazł" ;).
Błotka trochę, nawet sporo. W sumie tak, sporo =P. Zmęczony byłem jakoś, w sumie poprzedniego dnia alkohol, więc nic dziwnego. Ale w ogóle! Umówiliśmy się na Kraku i z racji znów spóźnionego wyjścia, znów poprawiłem średnią na Krakowski na fullu :D. A potem umarłem ;).
Ale po kolei. Powrót na Sikornik dziwnymi trasami, znów bałem się o moją nerkę =P. Na Sikorniku obserwowaliśmy zalety bezprzewodowych liczników :>. Aniowy odmierzał nawet 100km/h, wówczas gdy Ona kupowała sobie piwo :P. Ja woziłem w plecaku z Zabrza. Nigdy w życiu wirelessa!
Na polach ekipa z poprzedniego dnia, rozrośnięta :). Mnóstwo śmiechu, Żuberki, tańce, grzanie siebie nawzajem. Nie ma co opowiadać bo jak to Igry :). Zwinęliśmy się po wypiciu, Ania odprowadzona na Sikornik a ja pognałem do Zabrza terenem. Oczywiście czasy powodziowe, więc na Sośnicy nagle przywitało mnie jezioro w środku lasu... Wjechałem, a co oO. A potem musiałem z siodełka wstawać żeby telefonu nie zamoczyć, bo woda była już pod siodełkiem... Cały Mokry, Merida po totalnej kąpieli. O jeb. Nawet nie wiem jak przez to przejechałem...
Śmiechu było sporo, choć zagłuszała go muzyka ;). Potem strzała do domu (choć z moimi błotnymi odgłosami to raczej innego słowa powinienem użyć) bo przede mną była jak się okazało długa i przyjemna noc ;)
A zdjęcia po powrocie przez las: na Picasie
Powitania na lotnisku :)
Błotna Merida
EKIPA! :)
Wspólne grzanie zmarzłych ludziów
Od góry
Od dołu ;)
Bo było zimno, dlatego jak stwierdziłem tak zrobiłem: trzeba się ROZEBRAĆ! Wtedy od razu jest cieplej ;). Poza tym chwalimy się nową koszulką ;)
A braciki podążyły moim przykładem, i miałem rację? :D
Czołówkowy joł
SUIT UP!
A drugi dzień tym bardziej - na Igry postanowiłem jechać bajkiem, wpierw jednak kręcenie z Anią. Jakieś dziwne hałdy i kojące widokowo polany, o których tyle się naczytałem i nawyobrażałem, że zamiast sam się napawać, patrzyłem jak napawa się ktoś, kto je "znalazł" ;).
Błotka trochę, nawet sporo. W sumie tak, sporo =P. Zmęczony byłem jakoś, w sumie poprzedniego dnia alkohol, więc nic dziwnego. Ale w ogóle! Umówiliśmy się na Kraku i z racji znów spóźnionego wyjścia, znów poprawiłem średnią na Krakowski na fullu :D. A potem umarłem ;).
Ale po kolei. Powrót na Sikornik dziwnymi trasami, znów bałem się o moją nerkę =P. Na Sikorniku obserwowaliśmy zalety bezprzewodowych liczników :>. Aniowy odmierzał nawet 100km/h, wówczas gdy Ona kupowała sobie piwo :P. Ja woziłem w plecaku z Zabrza. Nigdy w życiu wirelessa!
Na polach ekipa z poprzedniego dnia, rozrośnięta :). Mnóstwo śmiechu, Żuberki, tańce, grzanie siebie nawzajem. Nie ma co opowiadać bo jak to Igry :). Zwinęliśmy się po wypiciu, Ania odprowadzona na Sikornik a ja pognałem do Zabrza terenem. Oczywiście czasy powodziowe, więc na Sośnicy nagle przywitało mnie jezioro w środku lasu... Wjechałem, a co oO. A potem musiałem z siodełka wstawać żeby telefonu nie zamoczyć, bo woda była już pod siodełkiem... Cały Mokry, Merida po totalnej kąpieli. O jeb. Nawet nie wiem jak przez to przejechałem...
Śmiechu było sporo, choć zagłuszała go muzyka ;). Potem strzała do domu (choć z moimi błotnymi odgłosami to raczej innego słowa powinienem użyć) bo przede mną była jak się okazało długa i przyjemna noc ;)
A zdjęcia po powrocie przez las: na Picasie
Powitania na lotnisku :)
Błotna Merida
EKIPA! :)
Wspólne grzanie zmarzłych ludziów
Od góry
Od dołu ;)
Bo było zimno, dlatego jak stwierdziłem tak zrobiłem: trzeba się ROZEBRAĆ! Wtedy od razu jest cieplej ;). Poza tym chwalimy się nową koszulką ;)
A braciki podążyły moim przykładem, i miałem rację? :D
Czołówkowy joł
SUIT UP!