Jura Krakowska

Niedziela, 24 października 2010 · Komentarze(6)
Kategoria Wyjazdy
6 rano, dworzec PKP Zabrze. Światło i huk - nax zjeżdża na peron, budząc zmęczonych, czekających na pociąg kljętów naszego państwowego przewoźnika :P. Po bilet i oczekiwanie cóż to podjedzie. Podjechał niestety SPOT, więc znów celowanie w wieszak (zwłaszcza, że na kołach masowe neony ;)). Na szczęście w Kato przesiadka, podstawił się kibel, więc już wszystko w normie :P. Tylko ogrzewanie przeszkadzało, bo od wyjścia z domu stwierdziliśmy z Anią zgodnie - CIEPŁOOOO.

Dwie godzinki z hakiem drogi i wysiadamy w Krzeszowicach, gdzie nagle odczuwamy, że pizga :P. Widać nie wszędzie jest tak ciepło jak u nas. Bankomat i start, podjazd asfaltem, co ja i krówka fullówka wręcz ubóstwiamy... Wjechaliśmy w jakieś cieplejsze obszary więc kurtka do plecaka, i dalej gonić Anię. Krzyż woła "czemu wychodziłeś z łóżkaaaaa!!!" i boli, bo taki podjazd na start nie jest miły :P.

Potem w teren i po szukaniu szlaków zjazd w dolince, bardzo fajny. Jak to jesienią - wszystko pokryte liśćmi, więc gdzieś pod koniec dostałęm patongiem po kostce i piszczeli, przymusowe awaryjne hamowanie i poskręcanie się z bólu :P. Dalej znów bryknięcie asfaltem w teren.

Podjazdów trochę było, takie interwałowe górko-pagórki. Strome czasem, bo to takie cycki nagle wyrastające z ziemi :P. Zjazdy jakby łagodniejsze, miejscami stromo i ciekawiej, tylko że zakręty i "minibandy" na małych prędkościach bo opony jechały jak po lodzie. Wziąłbym laćki ale kto by wtedy podjeżdżał na tych asfaltach :P. Małe ciśnienia ale i tak na liściach nie miało to znaczenia. Dlatego z wyjazdem w góry trochę teraz jeszcze poczekam, jak co roku :)

Druga część dnia z masą błota w lewym bucie, bo trafiłem na przeprawę :P. Tak więc kuśtykając jedną nogą (druga wpięta), pokonałem jakoś te bagna :P. I te miłę dźwięki "chlup" "wwwlup", "chlup" "wwlup" :P. I o dziwo neony przeżyły tą kąpiel ;)

Po drodze dłuższy postój na łączce bo słońce grzało jak w lato, a było coś po 10. W krótkim rękawku myśleliśmy sobie o Śląsku, któy podobno tego dnia słońca zbyt dużo nie widział :P. Pod koniec dnia przed pociągiem jeszcze ognisko w lasku nad kamieniołomem, kiełbaski itd i potem dojazd do Krzeszowic, po ciemku. Krótkie te dni, chłolera.

I pykło 5000 :). Całkiem ok jak to, że nie mogę jeździć na rowerze... :P. nax pozdrawia ortopedów. Do niezobaczenia, mam nadzieję.

Wszystkie fotki na Picassie


Zwyczajowo, fota rowerowo-pociągowa ;>. Wyśmiana przez towarzyszkę :P ale to przecież tradycja!


Kamieniołom, na szczycie którego później zapłonęło ognisko


Łańcuszki


Czasem polami, szukając znikającego szlaku


Dzięciołęłło


IIIIIHAAAAA =D


Wszechobecne biedronki. W wydaniach dziwnych: bez kropków albo z białymi ryjkami :P


Burzy mi zdjęcie to równowagę


Chlup.

Komentarze (6)

chcialem przejechac, zapomnialem ze nie mam kapci no i myslalem ze to zwykle bloto, a nie takie glebokie bagno :P

nax 19:12 poniedziałek, 25 października 2010

no może za ten model, nie wiem czy SH-M086 wytrzymałyby chociaż 50%
tego wszystkiego, jestem przekonany, że nie, stary model dobry model ;p
Ania poszła bokiem hmm czyli wlazłeś w błoto dla zasady albo chciałeś
przyszpanować przed płcią piękną, no przyznaj się tu nam wszystkim :p

mehow 19:11 poniedziałek, 25 października 2010

obejsc sie dalo, bo Ania poszla bokiem :P ale pewnie dlatego najpierw ja sie musialem wpakowac zeby pokazac, ze tamtedy sie nie jezdzi =P. a za buty nalezy sie Shitmano pochwala =D

ja caly czas czekam na ów resocjalizacje :P ale rower bys mogl zlozyc.

nax 18:21 poniedziałek, 25 października 2010

e tam rodzinne, ogólnie wszystkie wycieczki są fajne :]
fajnie jest chociaż na zdjęciach zobaczyć inne rejony
gdzie można jeździć :p jak zwykle napiszę "może kiedyś"
ale lepiej brzmi "kiedy indziej" :p

obiecuję przejść resocjalizację i odwiedzić te wszystkie
dalekie miejscówki =)

a te biedrony to może jakieś małe stonki :p albo krzyżówki
z hmm kleszczami ? :p błotka sie obejść nie dało?
niezniszczalne masz te buty i gratuluje 5ciu kół ;p

mehow 18:16 poniedziałek, 25 października 2010

troche mala ta rodzina :P no chyba ze wliczamy setki tych biedronków :P
jakos nikt nie zechcial sie zabrac, ponownie :p

nax 16:28 poniedziałek, 25 października 2010

Fajne takie rodzinne wycieczki.To zbliża.

Anonimowy tchórz 15:58 poniedziałek, 25 października 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa stkim

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]