Jura Krakowska
Dwie godzinki z hakiem drogi i wysiadamy w Krzeszowicach, gdzie nagle odczuwamy, że pizga :P. Widać nie wszędzie jest tak ciepło jak u nas. Bankomat i start, podjazd asfaltem, co ja i krówka fullówka wręcz ubóstwiamy... Wjechaliśmy w jakieś cieplejsze obszary więc kurtka do plecaka, i dalej gonić Anię. Krzyż woła "czemu wychodziłeś z łóżkaaaaa!!!" i boli, bo taki podjazd na start nie jest miły :P.
Potem w teren i po szukaniu szlaków zjazd w dolince, bardzo fajny. Jak to jesienią - wszystko pokryte liśćmi, więc gdzieś pod koniec dostałęm patongiem po kostce i piszczeli, przymusowe awaryjne hamowanie i poskręcanie się z bólu :P. Dalej znów bryknięcie asfaltem w teren.
Podjazdów trochę było, takie interwałowe górko-pagórki. Strome czasem, bo to takie cycki nagle wyrastające z ziemi :P. Zjazdy jakby łagodniejsze, miejscami stromo i ciekawiej, tylko że zakręty i "minibandy" na małych prędkościach bo opony jechały jak po lodzie. Wziąłbym laćki ale kto by wtedy podjeżdżał na tych asfaltach :P. Małe ciśnienia ale i tak na liściach nie miało to znaczenia. Dlatego z wyjazdem w góry trochę teraz jeszcze poczekam, jak co roku :)
Druga część dnia z masą błota w lewym bucie, bo trafiłem na przeprawę :P. Tak więc kuśtykając jedną nogą (druga wpięta), pokonałem jakoś te bagna :P. I te miłę dźwięki "chlup" "wwwlup", "chlup" "wwlup" :P. I o dziwo neony przeżyły tą kąpiel ;)
Po drodze dłuższy postój na łączce bo słońce grzało jak w lato, a było coś po 10. W krótkim rękawku myśleliśmy sobie o Śląsku, któy podobno tego dnia słońca zbyt dużo nie widział :P. Pod koniec dnia przed pociągiem jeszcze ognisko w lasku nad kamieniołomem, kiełbaski itd i potem dojazd do Krzeszowic, po ciemku. Krótkie te dni, chłolera.
I pykło 5000 :). Całkiem ok jak to, że nie mogę jeździć na rowerze... :P. nax pozdrawia ortopedów. Do niezobaczenia, mam nadzieję.
Wszystkie fotki na Picassie
Zwyczajowo, fota rowerowo-pociągowa ;>. Wyśmiana przez towarzyszkę :P ale to przecież tradycja!
Kamieniołom, na szczycie którego później zapłonęło ognisko
Łańcuszki
Czasem polami, szukając znikającego szlaku
Dzięciołęłło
IIIIIHAAAAA =D
Wszechobecne biedronki. W wydaniach dziwnych: bez kropków albo z białymi ryjkami :P
Burzy mi zdjęcie to równowagę
Chlup.