Sudety podsumowanie :P
Piątek, 20 sierpnia 2010
· Komentarze(3)
Kategoria Wyjazdy
Sudety przejechane. Może nie tak dokładnie jak planowałem, ale jakoś tak wyjazd trochę zmienił swe oblicze :). Tak czy siak wyryp chciałem, wyryp miałem. Sprzęt spisał się doskonale (może poza skaczącym łańcuchem, ale z tym to po prostu trzeba coś zrobić. A i blatu niezbyt dużo używałem :P). Organizm hm. Najgorzej było z krzyżem, odpadającym czasem masakrycznie. To był najgorszy element podjazdów. A potem już zjazdów, płaskich, leżenia, siedzenia - wszystkiego. Ben Gay pomagał tylko na chwilę, i to też nie za każdym razem. Mięśnie bolały pod koniec.
Najgorsze było natomiast wyczerpanie organizmu pod wieczór, prawie codziennie ostatnie kilometry był bardzo ciężkie. Wypłukany z minerałów, bez czasu na odpoczynek, ze zwiększającymi się ilościami podjazdów. Wstawałem wcześnie rano i jechałem.
Orientacyjnie planowałem dwa tygodnie, zrobiłem to w 5 dni. A to wszystko przez motywację ;) miało być 6, a udało się nawet urwać jeszcze pół dnia. I fajnie. I wiemy, że Sudety na rowerek bardzo fajne, z paroma wyjątkami i uwagami :P.
Dziś błoto już zmyte, rower po serwisie, ja wypoczęty. I teraz człowiek żałuje, że tak się śpieszył ;). I powyżej trzech dni na bajku w górach to do dupy samemu...
Statystyki.
- około 10 gleb? :p
- kilkanaście konarów w kołach
- 0 kapci (a tachałem trzy dętki..)
- 0 poważnych serwisów
- 0 awarii sprzętu
- trochę stłuczeń, w cholerę zadrapań
- jeden ból głowy :P
- 3 browarki + browarki pociągowe
- mokre buty od początku do końca
- dupsko suche! Spodnie są genialne :D
- zgubiona rękawiczka
- 7 herbat, dwa chleby, 1 liofilizat, dwa obiady, 6kielbas, kilkanascie litrow wody, kilka izotonikow, kilka czekolad, kilkanascie batonow
- jeden płatny nocleg (10zł)
- 12,5 godziny w pociągach
- 250 km
- 12 900 metrów podjazdu
Może komuś się przyda - ekwipunek:
Pod kierownicą: namiot Hannah Troll S (3kg)
W podsiodłówce: dętka, łyżki, toolkit, skuwacz, zapasowe ogniwa do łańcucha, linka przerzutki, zipy, nóż, palnik Campingaza, zapasowe baterie do czołówki i lamp, olej. Pompka przy ramie.
Plecak: bukłak 2L, śpiwór (Alpinus Fibrepro 1500 - 1,3kg), ręcznik (nast. razem nie biorę, tylko jakąś małą mikrofibrę), kubek, menażka, szczoteczka do zębów, pasta, dwie dętki (nast. razem bez-tylko w podsiodłówce. Chyba :P), karimata (10mm, z ALU), pusta/półpełna butelka z wodą, aparat, napalm w tabletkach, napalmokuchenka jednorazowa :P, nabój Campingaza, chwytak do naczyń, sztućce, czołówka, mapy, ładowarka do telefonu, ładowarka do aparatu, ładowarka do akumów do lamp (nast. razem na taką trasę bez - i tak nocleg przed zmrokiem, raczej), szmata do bajka, beznyna, szczoteczka do napędu, MP3, worki, srajtaśmek, chusteczki nawilżane (a.k.a. prysznic :P).
Żarło: 3 liofilizaty (2 zostały-krótszy wyjazd, oszczędzałem :P), 2 gotowe porcje makaronu itd, dwie czekolady, kilka batonów, 1 izotonik, herbata, cukier, sól, chleb, szynka, salami, serek, konserwa turystyczna, ser topiony w plasterkach, duże opakowanie LuGo.
Ubranie: spodenki + drugie na sobie, kalesony termiczne do chrapania :P, koszulka oddychająca (na sobie cały czas), koszulka rowerowa (nast. razem nie biorę), bluza rowerowa, kurtka przeciwdeszczowa, 4 pary skarpetek bajkowych, rękawiczki (a potem rękawiczka :P). Szkła w okularach żółte cały czas, bez zapasowych
Najgorsze było natomiast wyczerpanie organizmu pod wieczór, prawie codziennie ostatnie kilometry był bardzo ciężkie. Wypłukany z minerałów, bez czasu na odpoczynek, ze zwiększającymi się ilościami podjazdów. Wstawałem wcześnie rano i jechałem.
Orientacyjnie planowałem dwa tygodnie, zrobiłem to w 5 dni. A to wszystko przez motywację ;) miało być 6, a udało się nawet urwać jeszcze pół dnia. I fajnie. I wiemy, że Sudety na rowerek bardzo fajne, z paroma wyjątkami i uwagami :P.
Dziś błoto już zmyte, rower po serwisie, ja wypoczęty. I teraz człowiek żałuje, że tak się śpieszył ;). I powyżej trzech dni na bajku w górach to do dupy samemu...
Statystyki.
- około 10 gleb? :p
- kilkanaście konarów w kołach
- 0 kapci (a tachałem trzy dętki..)
- 0 poważnych serwisów
- 0 awarii sprzętu
- trochę stłuczeń, w cholerę zadrapań
- jeden ból głowy :P
- 3 browarki + browarki pociągowe
- mokre buty od początku do końca
- dupsko suche! Spodnie są genialne :D
- zgubiona rękawiczka
- 7 herbat, dwa chleby, 1 liofilizat, dwa obiady, 6kielbas, kilkanascie litrow wody, kilka izotonikow, kilka czekolad, kilkanascie batonow
- jeden płatny nocleg (10zł)
- 12,5 godziny w pociągach
- 250 km
- 12 900 metrów podjazdu
Może komuś się przyda - ekwipunek:
Pod kierownicą: namiot Hannah Troll S (3kg)
W podsiodłówce: dętka, łyżki, toolkit, skuwacz, zapasowe ogniwa do łańcucha, linka przerzutki, zipy, nóż, palnik Campingaza, zapasowe baterie do czołówki i lamp, olej. Pompka przy ramie.
Plecak: bukłak 2L, śpiwór (Alpinus Fibrepro 1500 - 1,3kg), ręcznik (nast. razem nie biorę, tylko jakąś małą mikrofibrę), kubek, menażka, szczoteczka do zębów, pasta, dwie dętki (nast. razem bez-tylko w podsiodłówce. Chyba :P), karimata (10mm, z ALU), pusta/półpełna butelka z wodą, aparat, napalm w tabletkach, napalmokuchenka jednorazowa :P, nabój Campingaza, chwytak do naczyń, sztućce, czołówka, mapy, ładowarka do telefonu, ładowarka do aparatu, ładowarka do akumów do lamp (nast. razem na taką trasę bez - i tak nocleg przed zmrokiem, raczej), szmata do bajka, beznyna, szczoteczka do napędu, MP3, worki, srajtaśmek, chusteczki nawilżane (a.k.a. prysznic :P).
Żarło: 3 liofilizaty (2 zostały-krótszy wyjazd, oszczędzałem :P), 2 gotowe porcje makaronu itd, dwie czekolady, kilka batonów, 1 izotonik, herbata, cukier, sól, chleb, szynka, salami, serek, konserwa turystyczna, ser topiony w plasterkach, duże opakowanie LuGo.
Ubranie: spodenki + drugie na sobie, kalesony termiczne do chrapania :P, koszulka oddychająca (na sobie cały czas), koszulka rowerowa (nast. razem nie biorę), bluza rowerowa, kurtka przeciwdeszczowa, 4 pary skarpetek bajkowych, rękawiczki (a potem rękawiczka :P). Szkła w okularach żółte cały czas, bez zapasowych