Zaczęło się popołudnie, z mycia roweru nici. W końcu pewnie i tak go dziś uwalę prawda? :P. Umyłem tylko amora, damper i trochę łańcuch pobieżnie. Zrobiłem też stery, jedna podkładka poszła na górę. Mogłem więc zacząć szukać ciuchów, które nie mają na sobie błota ;). Z domu wyszedłem w dżinsach, długim rękawku - a i tak było chłodno :/. Czerwiec ta? Na dodatek zaczęło padać.
Kierunek Gliwice, Teatr Muzyczny (dobrze wiedzieć, że to się tak nazywa :P). Tempo średnie, jakoś nie chciało się deptać, oscylowałem między 25-28, więcej jakoś się nie chciało, na spokojnie zatem. Na szczęście w Gliwicach czekała nagroda :). Po drodze oczywiście musiałem się pogubić, jak to w Gliwicach :P.
Postanowiliśmy zbadać z Anią promocje Campusowe, kierunek CH Arena. Niestety nic dla mnie nie mieli : (. Foch więc. Trochę serwisu rowerowego i skierowaliśmy się ścieżunią do parku. Trochę pojeździli, pogadali i udali się do domu. Bo co tak w deszczu, prawda? ;). Ja jeszcze skierowałem się na M1, bo tam też Campus. Niestety mimo 60km/h za autobusem w drodze Gliwice-Zabrze, trafiłem idealnie na 21 i już było zamknięte : (. Swoją drogą full mnie zaskoczył ;). Z M1 terenami do domu. Na przodzie tylko wyładowana już lampka, więc raz o mało co, nie wąchałbym z bliskiej odległości gleby ;).
No więc. Merida do konkretnego mycia, znów :P. Ciuchy też... A no i z tematu "czy wiesz, że...?" - dowiedziałem się, co to są kruki :P. Najs.